Bądź sobą i wygraj – Jacek Santorski, Henryka Bochniarz

Książka, która znalazła się na moim czytniku jakiś dobry rok temu i cały ten czas przeleżała, omijana szerokim łukiem, bo zawsze coś innego bardziej mnie intrygowało… Tutaj tytuł już zniechęcał, był banalny. Strasznie płaski. Bo Bądź sobą i wygraj brzmi jak tani frazes. Podtytuł zaś – 10 podpowiedzi dla aktywnej kobiety zasugerował, że będzie to jeden z kolejnych poradników mówiących o tym, jak odnieść „sukces” (czyli zarobić dużo pieniędzy, bo nikt nie zastanawia się nad tym, jak prawdziwie zdefiniować sukces), a takich książek na rynku wiele. Mimo tego dałam tej pozycji szansę.

Książka, wydana w 2012 roku, prowadzona jest w formie rozmowy-rzeki. Pierwsze skrzypce gra tutaj Henryka Bochniarz, jednak prowadzący rozmowę, Jacek Santorski, także ma swoje do dopowiedzenia. Pretekstem do stworzenia tej książki były przemiany gospodarczo-społeczne, jakie zaczęły zachodzić od drugiego tysiąclecia. Lata dwutysięczne, rozwój pewnych branż i wychodzenie poza ograne role (np. coraz większa popularność urlopów tacierzyńskich), sprawiło, że coraz więcej kobiet dążyło do realizacji swoich ambitnych celów, nie chcąc w niczym ustępować mężczyznom. Jacek Santorski zaznacza, że praca nad samoświadomością jest podstawowym zadaniem każdego człowieka, który chce być w swoim życiu szczęśliwy. Stereotypy tylko tę pracę utrudniają – jednak to nie walka kobiet z mężczyznami (np. o równe wynagrodzenie, gdyż w wielu krajach europejskich kobiety wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni na tym samym stanowisku), a walka mądrości z głupotą, co wielokrotnie podkreśla Jacek Santorski. Nie chodzi bowiem o hormony, tylko o otwartość umysłu.

Rozmowa Jacka Santorskiego z Henryką Bochniarz toczy się wokół tytułowych dziesięciu podpowiedzi dla kobiet. Te dziesięć zasad zostało stworzonych przez byłą minister przemysłu i handlu, aby pomóc kobietom znaleźć swoje miejsce w tych trudnych czasach. Santorski nawet porównuje tę książkę do słynnego podręcznika pt. Kobiety, które kochają za bardzo (recenzja książki Norwood jest oczywiście dostępna na blogu). Bądź sobą i wygraj, powstałe w kooperacji Santorskiego i Bochniarz, ma być tego typu dekalogiem, którym warto się kierować. Czy się z tym zgodzę? Być może. Po prawdzie dla mnie niektóre z owych podpowiedzi brzmią banalnie i są oczywiste, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że inne kobiety mogą to samo uznać za odkrycia, które wdrożone w życie mogą zdecydowanie je poprawić. I nie chodzi jedynie o poprawę sfery zawodowej, ale każdej innej również. Mimo że książka krąży wokół pracy kobiet i rynku pracy, to na pierwszy plan wychodzi jednak psychologia kobiety. Wiele z nas chce być bowiem chodzącym ideałem w każdej dziedzinie – czy to jako matka dla swoich dzieci, żona dla męża czy pracownica/szefowa w firmie. A perfekcjonizm bywa przekleństwem, gdy uszczęśliwianie samej siebie staje się bardzo daleką potrzebą. Wówczas tracą wszyscy. Zdrowy egoizm również jest więc jednym z wątków tej książki. Dzięki spojrzeniu psychologa Jacka Santorskiego poznajemy motywacje psychologiczne różnych ludzi, które mogą nam pomóc też w zrozumieniu samych siebie.

W książce pojawia się typologia motywacji Davida McClellanda, odnosząca się do potrzeby miłości, władzy i afiliacji. Jacek Santorski wspomina też o ucieczce przed bliskością oraz o martwych punktach i modelu trzynastu cech, który został przedstawiony w książce Twój psychologiczny autoportret Oldhama i Morris (oczywiście recenzja tej książki także pojawiła się wcześniej na blogu, jednak widzę, że wspominam tam o czternastu cechach, nie trzynastu, teraz nie wiem, kto ma rację;)). Pojawia się temat seksualizacji relacji, feminizmu jako takiego, zatopienia emocjonalnego (metaforą tą posługiwał się Daniel Goleman w swojej książce Inteligencja emocjonalna, której recenzji tutaj wyjątkowo nie znajdziecie:-))), bo czytałam ją, zanim powstał ten blog;-)). Henryka Bochniarz i Jacek Santorski wiele miejsca poświęcają też wewnętrznej spójności, wrażliwości kobiet, samodyscyplinie i budowaniu nawyków. Nie zabrakło metody SWOT, która jest przydatna między innymi przy podejmowaniu decyzji.

Są kwestie, z którymi się nie zgadzam. Między innymi jest to opisywana przez Henrykę Bochniarz metoda wychowania dzieci, którą ona uważa za jedną z lepszych. Chodzi o przejęcie przez najstarsze dziecko w rodzinie roli opiekuna zamiast rodziców. Z psychologicznego punktu widzenia jest to totalnie niezdrowe, dlatego dziwię się, że Jacek Santorski jako doświadczony psycholog, nie zareagował w tej rozmowie – lub jeśli dyskusja była niepożądana, to chociaż nie poprosił o wycięcie fragmentu niezgodnego z podejściem psychologicznym.

Pomijając tę kwestię – książka jest naprawdę warta uwagi. Żałuję, że autorzy wybrali akurat taki tytuł, który wiele osób może odstraszyć ze względu na banalne brzmienie. Rozmowa między Santorskim i Bochniarz wcale się nie dłuży – płynne przechodzenie z tematu w temat, anegdoty, dużo wiedzy psychologicznej: to wszystko sprawia, że książkę czyta się wyjątkowo szybko i z dużym zaciekawieniem.

Nie ma nic gorszego, niż przestać się rozwijać