Kobiety, które kochają za bardzo

Kobiety, które kochają za bardzo

To książka, której pierwsze wydanie pojawiło się w 2000 roku – a mimo to jest w pełni aktualna. Zazwyczaj do popularnych poradników podchodzę sceptycznie, zwłaszcza jeśli są reklamowane w taki sposób: Doskonały poradnik dla kobiet zaangażowanych w destrukcyjne uczucia do niedojrzałych emocjonalnie mężczyzn. Najpierw zachęcający przymiotnik, potem chwila grozy (destrukcyjne uczucia!), dalej jakieś psychologiczne pitu-pitu. Na szczęście okazało się, że te nieco ponad 300 stron warto przeczytać – nie po to, żeby zdiagnozować swojego partnera (obecnego lub któregoś z byłych;)), ale dlatego że tak naprawdę ta książka jest o rozwoju duchowym kobiety. To pozycja dla każdej z kobiet, która chce być szczęśliwa, niezależna od innych i spełniona w relacjach z innymi. Mowa o książce Kobiety, które kochają za bardzo Norwood Robin, którą na polski rynek wypuściło po raz pierwszy 19 lat temu wydawnictwo Rebis.

Kobiety, które kochają za bardzo

Bez owijania w bawełnę – życie toczy się wokół relacji damsko-męskich. Najpierw młodzi poszukują odpowiedniego partnera, potem pojawiają się różne niesnaski, zdrady, rozstania, nowe miłości, esy floresy fantasmagorie. Nie możemy pominąć truizmu – każdy chce kochać i być kochanym. Ale jak to psychologowie próbują nam wytłumaczyć, wzorce miłości biorą się z dzieciństwa, a nie każde było kolorowe. Stąd późniejsze problemy, a jednym z nich jest właśnie kochanie za bardzo. Jak rozpoznać, że to właśnie Ciebie, droga czytelniczko, dotyczy problem? Według Norwood Robin – bardzo łatwo – po prostu nawet rozmawiając z najbliższymi o związku z partnerem, mówisz o nim, jego myślach i uczuciach, które są dla Ciebie ważniejsze niż Twoje własne! Pytasz: na ile on mnie kocha? zamiast na ile MI na nim zależy?. Każda kobieta, która czytając przykłady zachowań kobiety kochającej za bardzo, od razu zauważy, że dotyczą właśnie jej – może się cieszyć! Tak, bo właśnie dzięki uświadomieniu sobie tego problemu można coś z nim zrobić. Co wcale nie będzie proste, ale nie od razu Rzym zbudowano;-).

Kobiety, które kochają za bardzo

Skąd to wszystko się wzięło? Z braku poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie. Być może w Twojej rodzinie nie rozmawiano o uczuciach ani o żadnych „poważnych sprawach”. Potrzebujesz więc jakiegoś poczucia kontroli, bo tylko panowanie nad związkiem sprawi, że będzie on bezpieczny. Autorka zaznacza, że kobiety niejednokrotnie próbują po prostu kopiować stosunki z ojcem (tj. jeśli ojciec był zimny, to szukają partnera równie zimnego po to, aby go zmienić, aby pokazać mu, że zasługują na jego/ojca miłość). Brzmi banalnie, ale przez to odrzucają tego, który naprawdę mógłby dać szczęście – zrównoważonego, sympatycznego, troskliwego, no i… zainteresowanego. Bo to nuda! Przecież o wiele ciekawsze jest ratowanie biednego misia, pokrzywdzonego przez mamę/tatę/byłą żonę.

Kobiety, które kochają za bardzo

Autorka wspomina o dwóch rodzajach miłości, o których mówiono już w starożytnej Grecji – o eros i agape. Pierwszy to miłość namiętna, drugi – stabilna i angażująca. Miłość kobiety kochającej za bardzo nie jest żadną z nich ;-). Robin zaznacza, że popkultura zalewa nas obrazami idealnej miłości, która jednak w rzeczywistości nie może zaistnieć, jeśli nie nauczymy się kochać w sposób dorosły. Od czego zatem zacząć? Od wspomnianego przeze mnie na wstępie własnego rozwoju. A jak wiadomo, praca nad sobą jest najtrudniejsza;-). (Dlatego tak wielu ludzi jej zaniechuje). Chcesz zbudować zdrowy związek z partnerem? Zbuduj go najpierw ze sobą. Znajdź wewnętrzny spokój. Autorka proponuje codzienne ćwiczenia duchowe, przyglądanie się swoim relacjom z innymi ludźmi, swoim słabym, jak i mocnym stronom. A przede wszystkim stanie się odrobinę samolubną – to doskonała rada dla każdej kobiety, a zwłaszcza dla tych, które mają w sobie wiele empatii: wówczas udzielanie pomocy jest jakby we krwi, tymczasem tak naprawdę nie ma sensu pomagać drugiemu człowiekowi, bo przecież on i tak postąpi jak będzie chciał, a zmieni się tylko wtedy, gdy sam dostrzeże tego konieczność;-).

Autorka pisze też o pracoholizmie (który jest de facto ucieczką przed samym sobą), o lęku przed bliskością, o uzależnieniu od cierpienia, o roli ofiary i wybawcy, o pełnej odpowiedzialności za własne życie. O wyznaczaniu granic. O słuchaniu siebie, nie innych. O strachu przed odrzuceniem. O tym wszystkim, z czym zmaga się wielu z nas – zarówno jeśli chodzi o kobiety, jak i o mężczyzn. Zanim skupiać się na nim/niej, skup się na sobie. Wyjdzie Ci to na zdrowie;-).