Wściekłość, rozczarowanie, smutek, żal, radość – każdego dnia odczuwamy szereg różnych emocji. W końcu to właśnie emocje są naszymi bezpośrednimi reakcjami na to, co dzieje się w świecie zewnętrznym. Niestety większość osób nie potrafi sobie z nimi radzić. Jesteśmy emocjonalnie usztywnieni, kierujemy się schematami utrwalonymi w dzieciństwie. O ile na co dzień jeszcze nie ma to dla nas większego znaczenia, o tyle w sytuacjach wyjątkowo stresujących nasze własne emocje sprowadzają nas na manowce… Susan David, psycholog, która od 20 lat zajmuje się emocjami, ma jednak receptę na to, jak stać się sprawnym emocjonalnie. Jej książkę Sprawność emocjonalna poleca m. in. D. Goleman (autor bestsellera Inteligencja emocjonalna) oraz S. Cain (którą znamy już z recenzji Ciszej proszę…).
Autorka polemizuje z teorią o pozytywnym myśleniu – wypychaniu z głowy myśli negatywnych i zastępowaniu ich pozytywnymi afirmacjami. Według niej sztuczne zmienianie myślenia NIE przynosi oczekiwanych efektów. Takie oddalanie złych myśli i cenzurowanie to błąd – nie akceptujemy własnych złych emocji, a przez to one nie mają szansy zniknąć. Utkną gdzieś głęboko w nas i wyjdą w najmniej oczekiwanym momencie… A to właśnie negatywne myśli działają na naszą korzyść – i dają nam możliwość ROZWOJU. Musimy tylko nauczyć się sprawności emocjonalnej.
Susan David wskazuje na 4 etapy dochodzenia do sprawności emocjonalnej – do stanu akceptacji negatywnych emocji i do umiejętności radzenia sobie z nimi. Przyjdź i stań twarzą w twarz
Zrób krok w bok
Pójdź za swoim „dlaczego”
Idź do przodu
Przyjdź i stań twarzą w twarz
Najpierw musimy przyjrzeć się własnym myślom i emocjom – dostrzec je i nie wypierać ich (jesteś smutny – możesz przyjąć na twarz sztuczny uśmiech i odepchnąć złe myśli, a możesz też zauważyć „ok, jestem smutny, bo…”). Zdystansowana obserwacja pozwoli oddzielić myśli od myślącego. Bo kto tu rządzi – myśl czy myślący?
Problemem są haczyki, na które się łapiemy. Do punktu wyjścia zdarzeń dopisujemy sobie własne scenariusze, które przecież nie zawsze muszą być słuszne. W końcu nasz wewnętrzny narrator, jest często (niemal zawsze) tendencyjny! Zatem nasz odbiór sytuacji to nie PRAWDA a jedynie zlepki jednostkowych ocen i osądów, podkoloryzowane emocjami (wpływ na to mają podobne sytuacje z przeszłości). Złapani na haczyk, postępujemy schematycznie. Sztywno reagujemy na myśli, sytuacje, ludzi. A jest to niczym innym jak samoograniczaniem się. Przez to wiele tracimy.
Ale niełatwo uniknąć haczyka. Ci, którzy nie medytują, z pewnością na co dzień mają umysł małpy (ja to wręcz goryla). Nie żyją w tu i teraz, a odwołują się nieustannie do przeszłości i przyszłości (co nie pozwala im być szczęśliwym w teraźniejszości: #pozdro ja). Drugim minusem jest to, że posługujemy się starymi kategoriami np. z dzieciństwa, które już dawno powinny zostać zdezaktualizowane i zastąpione nowymi.
Zrób krok w bok
Gdy dostrzeżemy, że tak naprawdę działamy teraz pod wpływem emocji dlatego, że kiedyś coś nas spotkało – wówczas dopiero możemy zmienić swoje działanie na adekwatne do rzeczywistości a nie do naszych skostniałych schematów. To nie jest wypieraniem negatywnych emocji – Te przecież czemuś służą i nie sposób ich przypudrować!
Oczywiście pudrowanie złych emocji zdarza się często – i przodują w tym mężczyźni. To oni najczęściej są wstrzymywaczami i nie dopuszczają swoich emocji do głosu. Kobiety zaś przeginają w drugą stronę – są roztrząsaczkami (#pozdro ja ponownie). Mielą, mielą, analizują, próbują zracjonalizować, szukają jednego rozwiązania, próbują dociec dlaczego. Ani jeden ani drugi sposób walczenia ze złymi emocjami nie jest dobry. Próbujesz zminimalizować złe myśli? Dzieje się przeciwnie – WZMACNIASZ JE. Tłumienie daje Ci kontrolę tylko pozornie, potem zaś nastąpi emotional leakage (przeciekanie emocji). Z kolei roztrząsanie sprawia, że tracimy mnóstwo energii intelektualnej, którą moglibyśmy wykorzystać w inny sposób, na własny rozwój. Roztrząsanie jest wyczerpujące, bezproduktywne i do niczego nie prowadzi.
Jest jeszcze coś równie autodestrukcyjnego co wstrzymywanie i roztrząsanie emocji – pogoń za szczęściem. Wydaje nam się, że gdy osiągniemy coś, zdobędziemy coś, wykonamy coś, postąpimy tak lub tak, to będziemy szczęśliwi. To oczekiwanie sprawia, że bardzo często okazuje się, iż to, na co czekaliśmy, wcale nie wzbudza takiej RADOŚCI. I jesteśmy nieszczęśliwi, bo nie umiemy cieszyć się tym, co tu i teraz.
Gdy tylko dzieje się coś nie tak i jesteśmy przepełnieni złymi emocjami – zamiast je wstrzymywać lub roztrząsać, powinniśmy się nimi zaopiekować. Uświadomić je sobie i powiedzieć „Zrobiłaś to, co w danych okolicznościach było w twojej mocy. I najwyraźniej przeżyłaś!”. Możemy też pisać pamiętnik – 20 minut dziennie opisywać swoje emocje i myśli. Ma to działanie terapeutyczne i pozwala uporać się ze smutkiem, żalem.
Pójdź za swoim dlaczego
Ważne jest, aby zawsze podążać za swoim „dlaczego”. Co to oznacza? Sztukę życia zgodną z WŁASNYM ZESTAWEM WARTOŚCI – z przekonaniami, które cenisz. W moim przypadku jest to uczciwość – wobec siebie, bliskich osób i otoczenia, wierność, sprawiedliwość. Muszą to być własne przekonania, nie narzucone z zewnątrz – to Ty sam decydujesz, co ma mieć istotną wartość w Twoim życiu. Identyfikujesz własne wartości, tworzysz swoje własne credo, a potem żyjesz w zgodzie z nim. Uczciwość jest dla Ciebie ważna? Gdy ktoś postępuje nieuczciwie – to on ma problem, nie Ty. Możesz mu wyjaśnić co trzeba, a jak to nic nie daje, zerwać kontakt. Nie możesz naginać własnych wartości pod kogoś, nawet jeśli go bardzo lubisz czy kochasz. Co to bowiem za miłość, która każe Ci łamać zasady moralne? Żadna.
Niektórzy mogą jednak nie wiedzieć właściwie, jakimi wartościami powinni się kierować. Wydaje im się, że uczciwość jest ważna – tymczasem postępują egoistycznie, bo są zbyt słabi. Aby odkryć swoje wartości, wystarczy odpowiedzieć na pytania:
Co w głębi ducha się dla mnie liczy?
Jakie relacje chcę budować z ludźmi?
Co ma być motywem przewodnim mojego życia?
Jaki mam najczęściej nastrój? Jakie sytuacje dają mi najwięcej wigoru?
Dla mnie w głębi ducha liczy się najbardziej uczciwość i sprawiedliwość – w każdej sferze mojego życia, zarówno w relacjach bliskich, jak i tych dalekich, a także w pracy. Podstawą jest też uczciwość wobec siebie (Zgodnie z Szekspirem – Bo najważniejsze, byś był wierny samemu sobie). Takie właśnie relacje chcę budować z innymi ludźmi, oparte na zaufaniu i prawdzie. Motywem przewodnim jest dobro, bycie dobrym i dawanie z siebie jak najwięcej, gdziekolwiek się znajdziesz. Postępowanie w zgodzie z własnymi wartościami sprawia, że jestem pogodna i mam dobry nastrój.
Gdy już znamy własne wartości – wystarczy postępować w zgodzie z nimi. W końcu już Arystoteles zauważył, że jesteś taki, jak zwykle postępujesz. Co z tego, że wydaje Ci się, iż ważna jest dla Ciebie uczciwość, skoro gdy przyjdzie co do czego, postępujesz nieuczciwie? Wtedy możesz oszukiwać sam siebie, że liczy się uczciwość, prawda i drugi człowiek – a jesteś po prostu nieuczciwy. Bo wartość niepoparta czynem jest tylko ASPIRACJĄ i nie określa Ciebie.
Tylko gdy będziemy postępować w zgodzie ze sobą, z poczuciem tego, co się naprawdę liczy – będziemy szczęśliwi. Każdy z nas sam podejmuje wybór – na podstawie tego, co uważa za prawdziwe. Im jest to trudniejsze – tym lepiej dla nas, bo możemy dzięki temu poczuć się wyzwoleni: wybory pomagają nam określić, kim NAPRAWDĘ jesteśmy. Idąc za swoim dlaczego, stajemy się bardziej zaangażowani w dane działanie i jesteśmy zdolni wykorzystać pełnię swoich możliwości.
Idź do przodu
Teraz wystarczy przekształcić w nawyk świadomie wybrane zachowania powiązane z naszymi wartościami. Gdy odczuwasz lęk – zauważ to, zdystansuj się, bo inaczej będziesz uciekać się do starych schematów i zachowań. A odczuwanie lęku wcale nie jest rzadkie, pojawia się niemal zawsze, gdy mamy dziury w wiedzy (dotyczącej sytuacji, ludzi). Strach przesłania perspektywy korzyści. W lęku cofamy się do dzieciństwa – bo opieramy obraz samych siebie na tym, jak postrzegaliśmy się wtedy i jak byliśmy traktowani przez innych. To haczyk, przeszłe emocje a nie prawdziwi my. Gdy ktoś odczuwa strach przed odniesieniem sukcesu, może zrujnować każdy zdrowy związek NIEŚWIADOMIE uważając, że na niego nie zasłużył.
Jak postępować, gdy odczuwamy lęk? Przedkładać odwagę nad wygodę. Bo odwaga nie jest brakiem strachu a robieniem czegoś pomimo strachu. Warto świadomie decydować się na dyskomfort (to prowadzi do rozwoju) i pamiętać, że tanie rozrywki pociągają za sobą wysokie koszty.
Postępując w zgodzie z tymi czterema krokami, możemy stać się bardziej sprawni emocjonalnie. Nauczymy się radzić sobie z trudnymi emocjami nie poprzez spychanie ich w czeluści duszy czy poprzez ich roztrząsanie, a jedynie akceptację – zrozumienie – i puszczenie ich dalej. One będą wracać, jak fale – przypływać i odpływać. I to niczemu nie szkodzi.
Autorka oprócz przedstawienia swojej koncepcji sprawności emocjonalnej, nawiązuje też do Myślenia szybkiego i wolnego Kahnemana (klasyk, polecam) oraz do Błysk! Potęga przeczucia – do książki, której recenzję możecie przeczytać tutaj. Mówi o widzeniu tunelowym, jak i o zaraźliwości emocjonalnej. To książka dla każdego, kto chce poznać siebie. Kto chce czuć się dobrze z samym sobą, niezależnie od tego, czy w jego życiu akurat wszystko układa się pomyślnie, czy wręcz przeciwnie – właśnie cierpi.