Książka o wysokiej wrażliwości skierowana do kobiet, którym ciężko się odnaleźć w dzisiejszym hałaśliwym świecie. Autorką jest (moja imienniczka) Sylvia Harke. Z początku jednak do książki Jak być silną i wysoko wrażliwą wydanej przez Wydawnictwo Feeria byłam nastawiona sceptycznie. A to dlatego, że na okładce znajduje się wilczyca, co od razu skojarzyło mi się z Biegnącą z wilkami Clarissy Pinkoli Estes (recenzja tej pozycji pojawiła się na moim blogu rok temu). Jednak pozbyłam się tego uprzedzenia już podczas czytania wstępu. Okazało się bowiem, że nie było to papugowanie, gdyż autorka wprost opowiedziała o inspirowaniu się ww. pisarką. Od razu też zostałam poinformowana o tym, że w Jak być silną… nie znajdę badań naukowych (jedynie dane z autorskiej ankiety Sylvii Harke). Dzięki temu mogłam właściwie podejść do tej książki, nie narzekając na to, co jest koncepcją autorki.
Celem Sylvii Harke było dodać odwagi wysoko wrażliwym kobietom. Zauważyła ona, że dziewczynki wychowywane są zazwyczaj w specyficzny sposób: uczy się je być grzecznymi, cichymi, spokojnymi. Uczy się, czego im nie wypada robić, a co wypada. W efekcie dorastającym dziewczynom, jak i potem młodym kobietom brakuje wiary w siebie. Niskie poczucie własnej wartości wiąże się ze wstydem, nieustannym martwieniem się wyglądem i niespełnianiem oczekiwań innych. To także przedkładanie potrzeb innych nad własne. Książka o wysokiej wrażliwości ma pomóc czytelniczkom odkryć kobiecą moc.
Wrażliwość – słabość czy odwaga?
Mogę w tym miejscu zacytować pewne zdanie, które zapadło mi w pamięć. Niestety nie pamiętam, kto jest autorem, pochodzi ono bowiem z jednego z wystąpień na Ted. „Wrażliwość nie jest oznaką słabości – to jedyna rzetelna miara odwagi”. Faktycznie bowiem bycie wrażliwym, otworzenie się na prawdziwe uczucia i emocje, bycie autentycznym – prowadzi do autentycznych, wartościowych relacji. I takie jest również przesłanie Sylvii Harke: aby przestać wstydzić się swojej wysokiej wrażliwości. Zamiast tego uznać ją za swoją naturalną cechę i zaakceptować siebie. Termin wysoka wrażliwość już się kiedyś pojawił na moim blogu, przy okazji recenzji książki właśnie o tytule Wysoko wrażliwi (recenzja z 2018 roku). Warto tutaj przypomnieć, że wysoka wrażliwość to skłonność charakterologiczna, którą wykazuje ok. 15-20% społeczeństwa. To nawet dużo, a ja z marszu mogę wskazać przynajmniej jedną osobę, która prawdopodobnie jest wysoko wrażliwa. To ja. Heh. Jeśli ktoś nie jest pewny, to Sylvia Harke przygotowała test, za pomocą którego można sprawdzić swój poziom wrażliwości.
Rycz, mała, rycz?
Skłonność do płaczu czy to przy czytaniu książki, czy przy oglądaniu filmu? O tak. Wzruszanie się zarówno przy smutnych, jak i przy tych radosnych sytuacjach to standardzik. Doznawanie silnych emocji przy jakichkolwiek poważniejszych wydarzeniach? Proszę bardzo. Wpadanie w zachwyt naturą, architekturą, muzyką? Wyczuwanie nastrojów innych ludzi i dostrajanie się do nich? Od razu. Analizowanie najdrobniejszych szczegółów danego wydarzenia czy jakiejś rozmowy? Na luziku. Nieumiejętność podjęcia decyzji, bo przecież wszystko ma swoje plusy i minusy, więc każda kolejna perspektywa daje inny obraz? Tak jest. Wysoki poziom empatii i próba tłumaczenia wszelkich ludzkich zachowań, bo od razu widzi się (lub wydaje się, że się widzi) ich powody? Wpadanie w poczucie winy, gdy nie spełniasz oczekiwań innych? Wyrzuty sumienia, jeśli ktoś przez ciebie poczuje się źle czy też nie możesz komuś pomóc? Silnie rozwinięte poczucie odpowiedzialności? No. Można tak wymieniać i wymieniać.
Wewnętrzny krytyk, emocjonalne wampiry i inne potwory
To właśnie na odczuwaniu poczucia winy i wyrzutów sumienia oraz na skłonności do nadmiernej analizy skupia się ta książka o wysokiej wrażliwości. Są to bowiem te pola, z którymi wysoko wrażliwe osoby mają problem. Jeszcze więcej negatywnych emocji dostarcza wewnętrzny krytyk, którego głos jest wyjątkowo donośny u WWO (wysoko wrażliwych osób). Dlatego autorka opisuje, w jaki sposób wyrzucić wewnętrznego krytyka za burtę. Zwraca też uwagę na to, że wysoko wrażliwe osoby często padają ofiarami emocjonalnych wampirów, bo nie potrafią im niczego odmówić. Sylvia Harke uczy więc, jak stać się asertywną w kontaktach interpersonalnych. Przede wszystkim powtarza to, co dla psychologów jest oczywiste: niekonstruktywna krytyka pochodzi często od tych, którzy mają problem sami ze sobą. Od tych, których wewnętrzne dziecko jest niezaspokojone i szuka uznania i poklasku kosztem innych osób. Analizowanie i piętnowanie domniemanych słabości zamiast skupiania się na rozwijaniu prawdziwych talentów – to jest to, czym zajmuje się większość ludzi. Dokopać innym jest łatwiej niż pracować nad sobą.
Siedem kroków ku sobie
Jeśli jako WWO jesteś gotowa, aby dotrzeć do swojej emocjonalnej strony, zrozumieć ją i zaakceptować – możesz przystąpić do proponowanej przez Sylvię Harke ścieżki złożonej z siedmiu kroków ku uzyskania radości z życia, pewności siebie, kreatywności i odwagi. Ta książka o wysokiej wrażliwości akcentuje właśnie te sfery, bo wiele kobiet ma z nimi problem. Chodzi między innymi o docenianie własnego ciała i jego akceptację, o rezygnację z wewnętrznej presji, że „muszę” jakoś wyglądać, o zaprzestanie porównywania się z innymi. Ale też mowa tu o wyszukaniu swoich mocnych stron i rozwijaniu ich, o działaniu wbrew własnym przekonaniom i o nauce asertywności, o budowaniu granic.
Yin & yang
Autorka odwołuje się też do mistrza naszego prawdziwego Carla Gustava Junga i do jego konceptu animy i animusa. Harke zwraca uwagę, że tylko równowaga kobiecości i męskości umożliwi nam prowadzenie świadomego życia. Skupienie się na własnych potrzebach, pragnieniach i granicach zamiast analizowania konfliktu / trudnego tematu z punktu widzenia drugiej osoby to prawdziwe wyzwanie dla WWO. Ale jest to niezbędne dla uzyskania zrównoważonej osobowości. Autorka, odnosząc się też do Junga, przedstawia typy WWO, wśród których znajdują się: artystka, kobieta-dziecko, uzdrowicielka, społeczniczka, królowa, piratka, poszukiwaczka przygód, uczona, kochanka i jeszcze kilka innych. Każdy typ dokładnie opisuje, dzięki czemu czytelniczki mogą w niektórych z nich zobaczyć siebie. Ale to dobrze – bo Harke wskazuje równocześnie, w jaki sposób równoważyć cechy danego archetypu, aby wydobyć z siebie to, co najlepsze.
I znowu związki
Oczywiście nie mogło zabraknąć tematu związków. Tutaj autorka posiłkuje się bajkami, które także Jung uważał za niezbędne dla zrozumienia naszej zbiorowej podświadomości. W duchu Jungowskim zinterpretujemy wraz z autorką między innymi Małą Syrenkę Hansa Christiana Andersena. Sylvia Harke proponuje też ćwiczenia do pracy z własnymi przekonaniami na temat kobiecości, męskości i związków. Zresztą zestawy ćwiczeń dołączone są do każdego z siedmiu kroków. Ćwiczenia te mają być pomocne przy docenieniu samej siebie i zaakceptowaniu. Dodatkowo do opisywanej ścieżki autorka dodaje też…muzykę. Wymienia artystów, a nawet konkretne albumy, które warto przesłuchać, aby odpowiednio emocjonalnie nastawić się do ćwiczeń. Włączyłam właśnie jeden zespół. Piękne.
Książka jest dopracowana w każdym calu, właśnie dzięki temu, że zawiera nie tylko teorię, ale też ćwiczenia praktyczne, a całości dopełnia proponowana muzyka. Kobiety, które uważają się za wysoko wrażliwie, zdecydowanie powinny tę książkę przeczytać. Jak być silną i wysoko wrażliwą może pomóc im docenić siebie.