Dawno temu w Warszawie – Jakub Żulczyk

Książka Dawno temu w warszawie

Powieści pojawiają się na tym blogu tak rzadko, że aż nie wiem, jak się zabrać za napisanie paru słów o jednej z nich… Wybrałam ją na Legimi prawie-przypadkiem. Wcześniej koleżanka opowiadała, że kupiła taką a taką książkę, padło nazwisko Żulczyka… A że KIEDYŚ coś czytałam tego gościa i pamiętam, że KIEDYŚ mi się podobało, no to jakoś tak postanowiłam wrócić do tego autora… Tylko że Ślepnąc od świateł czytałam, mając 16 czy 17 lat… A więc, co oczywiste, wówczas inaczej odbierałam książki, no i do dziś przewinęły się już setki innych… Nie pamiętam zupełnie(!), o czym było Ślepnąc… – a może powinnam odświeżyć sobie to, zanim sięgnęłam po KONTYNUACJĘ? A tak to wyszło, jak wyszło… Książka Dawno temu w Warszawie Jakuba Żulczyka niestety mnie nie porwała. Te 800 stron momentami szło szybko, a momentami się dłużyło.

Oklepany temat, oklepane wątki światopoglądowe

Co mnie zraziło? Po pierwsze – oklepany temat. Pandemia. Według mnie umieszczenie akcji „w kolejnej fali pandemii” to banał, nic odkrywczego, nic ciekawego, raczej ciągnięcie wątku na prostym temacie. Raczej bym powiedziała, że to jakaś nastolatka tworząca wprawki pisarskie wyciągnęłaby ten temat na powierzchnię, ale nie uznany pisarz. Naprawdę, kogoś, kto pisze od lat, chyba stać na więcej? Po drugie – LGBT – nachalna propaganda. Podobnie – ciągle słyszymy o tym w TV, czytamy o tym w mediach społecznościowych, niekoniecznie chce się jeszcze męczyć ten wątek w powieści, która powinna być czymś czytanym dla relaksu? Plus natarczywe najeżdżanie na „antyszczepionkowców” – to już nawet na Twitterze się przejadło. Nie trzeba na siłę wszędzie wciskać lewicowego światopoglądu, bo im więcej, tym łatwiej się porzygać.

Parę plusów

Na plus dla mnie – zmienna narracja. Lubię powieści, które pisane są z różnych perspektyw. Poznajemy to, co się działo w danym dniu, miesiącu, roku – oczami raz jednej, raz innej osoby, a w pewnym momencie wydarzenia się splatają i dalej tworzą jedną nić. Takie rozwiązania mają jednak swoich zwolenników, jak i przeciwników – ja jestem w tej pierwszej grupie. Taka narracja zdecydowanie urozmaica powieść.

Niektóre postaci – były naprawdę fajnie poprowadzone. Dario zmierzający swoim zachowaniem ku szaleństwu, Jacek – niby brutalny, ale jednak jakoś tam wrażliwy. Psychologia Paziny – to też dla mnie na plus. Wszystko w klimacie sensacyjnym, więc wciąga, bo akcja dzieje się szybko. Wszystko w klimacie zaduchu, przemocy i ciemności Warszawy. Z drugiej strony sama wartka akcja płynie kosztem opisów otoczenia, opisów tego, co wokół. Rozbudowane mamy tylko postaci, a tło – no jest jedynie tłem.

Dawno temu – czytałam ślepnąc od świateł…

Nie wiem, może moja ocena byłaby inna, gdybym faktycznie była na świeżo po Ślepnąc od świateł. Tutaj SKUCHA ze względu na natarczywy wątek lgbt i antyszczepionkowców – ok, można raz czy dwa wspomnieć, ale powtarzanie w kółko przez setki stron, to robi się po prostu niezjadliwe… i wówczas nawet dobrze stworzone postaci czy dobry język tego nie ratuje… Książka Dawno temu w Warszawie to dla mnie 5/10.