Książka, w której każda kolejna strona uświadamiała mi, że zdecydowanie nie jest nam po drodze. Zmylił mnie opis z czwartej strony okładki, który w żadnej mierze według mnie nie przystaje do tego, co jest w środku. W opisie wydawca pisze bowiem: „Presja jest powszechnym problemem XXI wieku. W świecie, który wymaga naszej ciągłej uwagi, przytłacza nas nadmiar zadań, poczucie niedosytu i niedoskonałości. […] ale pokażę ci, że to, co masz, jest wystarczającą bazą, żeby budować codzienność, jakiej potrzebujesz […] Nie dam ci gotowej recepty na to, jak masz żyć. Ale nauczę cię tego, jak otworzyć się na nowe i znaleźć w sobie odwagę do zmian”. Czy autorka, Aleksandra Bohojło, faktycznie realizuje te obietnice? Według mnie nie, bo książka Esencjalistka (ciekawe, czy podobieństwo do bestsellera Esencjalista było zamierzone) jest peanem na cześć autorki, w dodatku „autopeanem”… Można opisywać siebie przez 300 stron? Można. No, trochę mniej, bo treść przerywana jest wieloma zdjęciami.
Ja, ja i ja
Jestem taka, taka i taka. Robię to, to i to. Ambitna, inteligentna, wysoko wrażliwa, ciekawa świata. Zabawna, urocza, atrakcyjna, niesamowita. Skaczę ze spadochronu, chodzę na masaże, skaczę na bungee, chodzę na floating. Joga, medytacja, książki, taniec, gotowanie pyszności, jedzenie pyszności, swobodne poruszanie się, inteligentna rozmowa… Bla, bla, bla. A jak to mówi psychologia – jeśli chcesz zainteresować sobą drugą osobę, skup się na niej, nie zaś na sobie. Dopytuj o kogoś, interesuj się tym, co ktoś może sobą reprezentować. Autorka zaś nie skupia się na Czytelniku wcale, nie ma na to czasu, bo musi pisać o sobie. I tak właśnie powstała książka Esencjalistka.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moją negatywną opinię można zbić jednym prostym słowem – ZAZDROŚCISZ. Kto to wie. Ponoć to, co wywołuje w nas negatywne emocje, także z nami rezonuje. Zupełnie jak to, co sprawia nam przyjemność, tylko na innej płaszczyźnie. Może zazdroszczę? Że ktoś potrafi z marszu wymienić XYZ swoich zalet? Podczas gdy ja – i zapewne Ty, Czytelniku – musimy się dobrze skupić, żeby tych zalet było tyle, ile palców u rąk. Czy to znaczy, że się siebie nie docenia? A może to ta skromność narzucana od dziecka każdemu z nas, że nie wypada się chwalić? Czy w oczy mnie kole, że ktoś potrafi mówić o sobie w samych superlatywach, a ja nie lubię (dobrze) mówić o sobie? A też przecież mogłabym?
Frazesy i inne ekscesy
Nieważne. Skupmy się zatem na treści. Co tam autorka, poza opisem swojej osoby i swojego życia, ma nam do zaoferowania? Troszkę frazesów (marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia; lepiej jest spróbować i żałować, że się zrobiło, niż nie spróbować i żałować, że się nie zrobiło… itp. itd.). Ale też troszkę ciekawych, polecanych książek (zapisałam sobie trzy). Zatem to też nie jest tak, że się tu nie znajdzie nic dla siebie.
Jest parę ćwiczeń oddechowych, dobrze i dokładnie opisanych, więc można wykonać, aby pozbyć się tych nagromadzonych emocji różnego rodzaju:-) Jest też mój ulubiony cytat (Nie pytaj się, co potrzeba światu. Zapytaj się, co ożywia Ciebie i idź i zrób to, bo światu potrzeba ludzi żywych), może jednak coś nas z autorką łączy;-). Autorka cytuje też Michela de Montaigne – Największą rzeczą na świecie jest wiedzieć, jak należeć do siebie. Ja bym odpowiedziała cytatem z Shakespeare’a – Bo najważniejsze, byś był wierny samemu sobie. Tyle w tej książce złotych myśli, że mogłybyśmy z autorką „walczyć” na cytaty;-).
Ale do rzeczy. Czy można wyciągnąć coś wartościowego z tej pozycji? I owszem. Książka Esencjalistka może zainspiruje Cię którymś ze sposobów na stymulowanie autorefleksji. Może zrozumiesz, dlaczego przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji warto zawsze kierować się sercem; może odkryjesz w sobie kobiecość taką, jaką opisuje autorka (pamiętaj jednak, że każdy może mieć własną definicję kobiecości i to nie oznacza, że będzie ona gorsza czy nieprawdziwa;-)). Autorka przypomni o konieczności przeżywania emocji, zamiast ich unikania, o konieczności skupiania się na sobie, a nie życia pod dyktando innych; wspomina też o konieczności odpuszczania kontroli; o pracy nad dobrymi nawykami. Zatem jest tu też coś dobrego.