Z Thich Nhat Hanhem już się trochę znamy. Na blogu pojawiła się wcześniej recenzja jego książki pt. „Sztuka komunikacji według mistrza zen”. Teraz pora na drugą pozycję – „Cisza. Siła spokoju w świecie pełnym zgiełku”. To przyjemna książka o tym, że każdy z nas szuka szczęścia gdzieś daleko. Chcemy więcej zarabiać, bo wtedy będziemy szczęśliwi. Chcemy, aby partner nas lepiej rozumiał, bo dzięki temu też dopiero będziemy szczęśliwi. Wietnamski mnich Thich Nhat Hanh delikatnymi, kojącymi słowami zwraca naszą uwagę na to, że szukamy w złym miejscu. Szczęście musimy znaleźć w sobie. Musimy nauczyć się dostrzegać cudowność otaczającego nas świata – piękna drzew, śpiewu ptaków. To nie przeszłość ani nie przyszłość powinna zaprzątać nasze głowy – a teraźniejszość. Aby nauczyć się żyć w „tu i teraz” Thich Nhat Hanh poleca praktykę mindfulness – uważności.
Wyłącz myślotok
Uważa on, że „wyczekujemy czegoś, co odmieni sytuację, ponieważ to, co jest teraz, wydaje nam się nudne” – nudne, bo jesteśmy tylko obok tego, bo wydaje nam się, że dopiero „więcej” znaczy lepiej – więcej pieniędzy, więcej miłości, przyjaciół, ubrań, smsów, wycieczek.
Mistrz zen proponuje nauczyć się dostrzegać to, co się ma – na przykład poprzez skupianie uwagi tylko na oddechu. W ten sposób możemy wsłuchać się w ciszę swojego wnętrza, nie zaś w zgiełk, w myślotok, który towarzyszy nam codziennie i to bez przerwy. Odzyskując siebie, staniemy się szczęśliwsi. Oczywiście to nie znaczy, że mamy teraz żyć, nie myśląc wcale. Tylko zazwyczaj nasze myśli są całkowicie negatywne. Zależy nam na czymś, a negujemy to lub szukamy minusów, nastawiamy się na porażkę i tak dalej.
Podlewaj to, co dobre
Thich Nhat Hanh przybliża nam psychologię buddyjską, według której umysł podzielony jest na dwa segmenty – świadomość gromadzącą oraz umysł świadomy. W tej pierwszej sferze gromadzimy nasiona wszystkich myśli i emocji. I, po prostu – co podlejemy, to wyrośnie. Dlatego tak ważna jest praktyka staranności, aby podlewać tylko to, co dobre. I dlatego też warto nauczyć się wyłączać myślotok. Według Hanha niemyślenie jest sztuką. Nie uwolnimy się od nawykowego myślenia ot tak, po prostu, trzeba to wyćwiczyć. Martwimy się codziennie i niemal o wszystko. Blokujemy tym samym naturalną radość życia. Wiele osób po prostu boi się ciszy i zostania samemu tak naprawdę. Codziennie towarzyszy im facebook, smsy, youtube, wszystko po to, aby nie zajrzeć do swojego wnętrza. Nie tędy droga.
Siła spokoju & Sztuka komunikacji
„Cisza. Siła spokoju w świecie pełnym zgiełku” to książka, której już samo czytanie uspokaja. Wolna, przyjemna, bez narzucających się słów. Proste, buddyjskie porady przeplatane są wspomnieniami Thich Nhat Hanha – z francuskiego ośrodka odosobnienia oraz z innych miejsc, gdzie praktykował mindfulness. Wiele treści powtarza się z tymi, które znam już ze „Sztuki komunikacji”. To samo, tylko w innych proporcjach. Tam 4 mantry zdrowej komunikacji w związku miały cały swój rozdział, tutaj wspomina się o nich tylko mimochodem, podobnie jeśli chodzi o głębokie słuchanie. Więcej uwagi poświęca się innym kwestiom. Jeśli miałabym wybierać spośród tych dwóch pozycji, wybrałabym jednak „Sztukę komunikacji według mistrza zen”. Nie wiem, czy po prostu dlatego, że czytałam ją jako pierwszą, czy może dlatego, że w tamtej jest więcej o relacjach międzyludzkich i o ich pielęgnowaniu, co mi się podoba.