Nagi wojownik to książka, którą wypatrzyłam w moim klubie kalisteniki:-) (Miałam ochotę na Skazanego na trening, ale tego nie zdążyłabym przeczytać w dwa wieczory…) Pavel Tsatsouline, instruktor sztuk walki, popularyzator ćwiczeń z kettlami (ponoć trenował też siły specjalne wojsk radzieckich) postanowił opisać trening siły metodami rosyjskich komandosów. Stworzył prosty, acz skuteczny system budowania silnego ciała, który oparł na dwóch jedynie ćwiczeniach (ale w różnych wariantach).
W książce zawarł też opinie osób – wojskowych, championów itd., którym ten sposób treningu pomógł w zdobyciu większej siły – nie lubię takich rekomendacji, od razu wydaje mi się, że autor próbuje w jakiś sposób zabezpieczyć się przed nieprzekonanymi do tej metody / niezadowolonymi z metody, czyli obawia się, że sama metoda do za mało i czuje konieczność podparcia się autorytetami. Nie rób tak, Pavel. W końcu to książka dla osób, które już trenują, nie trzeba im mówić, że warto;-).
Cały system opiera się na jednym prostym stwierdzeniu – że siła to umiejętność i nie trzeba wyglądać jak byku, aby cisnąć x pompek na jednej ręce. Faktycznie we mnie większy szacun wzbudza gość, który idąc sobie spacerkiem, zrobi nagle human flag na znaku drogowym niż ten, który dokłada kolejne talerze do martwego;-). Sama chodziłam dobre półtora roku na siłownię, a tak naprawdę dopiero na kalistenice przejrzałam na oczy. Siady z 90-kilogramowym obciążeniem – spoko; jeden pistolet bez obciążenia – nieosiągalne! Pompka na jednej ręce? (Zostawcie mnie w spokoju!) Autor wiele uwagi poświęca temu, że do budowania siły wcale nie jest potrzebny duży ciężar, bo własne ciało potrafi nam sprawić niemały kłopot (wiem coś o tym;-)). Opór jest ważny, ale mięśnie budują się dzięki ich napięciu – według Tsatsouline (Caculin – urocze nazwisko!) o wiele lepsze jest zrobienie mniejszej ilości powtórzeń, ale w całkowitym napięciu ciała, niż większej ilości do upadłego. Pompki na jednej ręce i pistolety zmuszają do pracy całe ciało, więc to najlepsze ćwiczenia do zdobywania siły.
Jak zatem powinien wyglądać trening nagiego wojownika? Autor opisuje tu metody takie jak smarowanie gwintów, przedstawia swoje propozycje na stopniowe utrudnianie ćwiczeń, ale najwięcej miejsca poświęca technikom wysokiego napięcia do generowania natychmiastowej siły oraz odpowiedniemu oddychaniu (to jest najtrudniejsze;-)). Nic dziwnego, że na sali treningowej najczęściej słyszy się: oddychaj; stopy obciągnięte; napnij brzuch; no i najważniejsze – napnij pośladki!