Carl Gustav Jung. Mężczyzna, bez którego psychologia nie wyglądałaby dziś tak samo. To on wprowadził do niej pojęcia ekstrawersji i introwersji, którymi posługujemy się na co dzień w określaniu charakterów innych ludzi. To Jung skupiał się na symbolach i archetypach, na pojęciach świadomości i nieświadomości, i w odróżnieniu od Freuda nie sprowadzał wszelkich nerwic do problemów z seksualnością. Szwajcarski psychiatra i psycholog był autorem kilku grubych książek (Symbole przemiany; Typy psychologiczne; Człowiek i jego symbole; O rozwoju osobowości itd.), a po tę, o której tu mowa, warto sięgnąć dopiero wtedy, gdy ma się już jakieś pojęcie o jego naukach. Lub równolegle do czytania wspomnianych pozycji. Wówczas to wszystko, co zgłębiał Jung, ułoży nam się w pewną całość… bowiem Wspomnienia, sny, myśli to książka, która w pewnym stopniu przedstawia tok rozwoju idei Junga, a równocześnie jego jako osobę, żywego człowieka, mężczyznę z krwi i kości.
I choć od jego śmierci minęło ponad 50 lat, to – parafrazując Bułhakowa – (który mówił to o Dostojewskim w Mistrzu i Małgorzacie) wyrażam płomienny sprzeciw: Jung jest nieśmiertelny!. Wspomnienia, sny, myśli to niemal 500-stronicowa książka, która rozpoczyna się dość „niewinnie” – bo od dzieciństwa Junga. Wspomina on te wydarzenia, które najlepiej zapadły mu w pamięć i w pewnym sensie miały znaczenie dla kształtowania się jego osoby. Opisuje swój stosunek do religii i znaczące sny. To też dla czytelnika (w dowolnym wieku!) dobry moment, aby zastanowić się – co ja pamiętam z dzieciństwa? Czy jakieś wydarzenia wywarły na mnie takie wrażenie, że mogę obecnie stwierdzić, iż dzięki nim jestem, kim jestem? Refleksja wprowadzi nas w lata szkolne, które w przypadku Junga można skrótowo określić słowami Bolesława Prusa: „We mnie jest dwóch ludzi: jeden rozsądny, drugi wariat. Który zaś zwycięży?”. Otóż to. Walka trwała. Dzięki Wspomnieniom… poznamy stosunek Junga do rodziców (opisywany oczywiście z perspektywy czasu, więc zniekształcony – psychiatra miał 83 lata, gdy pisał/dyktował te wspomnienia), zgłębimy problem wiary, poszukiwania własnej osobowości i zrozumienia siebie.
Czas studiów to zaś początek działalności Junga w psychiatrii: ta część książki również jest interesująca, zawiera bowiem opis przypadków z oddziału, które miały znaczenie dla rozwoju/kariery Junga; tu wiele miejsca poświęcono także snom – dziś wielu z nas je bagatelizuje, jednak być może dzięki tej książce niektórzy również spojrzą na nie inaczej i zaczną je obserwować, aby dowiedzieć się, jak daną sytuację z życia rozumie nieświadomość. To właśnie samej nieświadomości poświęcone jest wiele stron Wspomnień…, a także pojęciu synchroniczności (odebranie tego, co się dzieje w innym miejscu, gdyż w nieświadomości panuje względność czasu i przestrzeni). Otwarcie też Jung przyznaje się, że wcale nie może mówić o wyleczeniu 100% swoich pacjentów – uznaje, że całkowicie wyleczył jedynie 1/3 pacjentów, 1/3 doznała poprawy, zaś na 1/3 terapia w ogóle nie wpłynęła. Jung nawet w wieku 83 lat chciał pozostać szczery ze sobą i ze swoimi czytelnikami.
Kolejny wątek, który nie mógł zostać pominięty – przyjaźń z Freudem, a także powody niesnasek i w efekcie zakończenia tak dobrze zapowiadającej się znajomości. Pojawi się też Alfred Adler, ale to jednak teorii seksualności Freuda, a nie teorii mocy poświęcono więcej miejsca. I tak pokonujemy kolejne kroki od początków kariery Junga, poprzez jego eksperyment naukowy na sobie samym (w jaki inny sposób miał przecież sprawdzić, czy faktycznie możliwa jest konfrontacja z nieświadomością?), aż po wyjaśnienia, jak powstała teoria o animie i animusie. Nie zabrakło też odniesień do parapsychologii i do przepowiadania przyszłości, do cienia i piekła namiętności, a także do symboliki liczb.
Aż w końcu wraz z Jungiem udajemy się w podróże! Te oczywiście również były bogate w badania psychiki człowieka (chociażby odnośnie do istnienia zbiorowej duszy narodowości). Podróżujemy przez Afrykę Północną, Nowy Meksyk, Kenię, Ugandę oraz Indie. Dowiemy się nieco o innych kulturach, o tradycyjnych religiach, obrzędach oraz o sposobie myślenia tubylców, o buddyzmie. Wyruszymy do Rawenny i Rzymu, w którym Jung miał wraz ze swoją towarzyszką identyczne halucynacje… Psycholog opowie też kolejne swoje wizje. Nie mogło zabraknąć tematu, który może wywoływać pewne niemiłe ukłucie… – temat śmierci i możliwości życia po nim, a także reinkarnacji. Ale można to podsumować słowami samego Junga: jeśli już nie możemy czegoś wiedzieć, powinniśmy przestać robić z tego problem intelektualny.
W ostatnim zaś rozdziale najwięcej jest luźnych refleksji. Oczywiście pojawiają się konkretne tematy – jak Bóg, całkowitość, UFO, ale struktura jest raczej luźna – i pełna myśli, które warto sobie zapisać. Jak chociażby: Im człowiek bardziej skupia się na fałszywym posiadaniu, tym mniej wyczuwa to, co istotne, i tym bardziej brakuje mu satysfakcji w życiu.
Dopełnienie stanowią listy Junga z podróży.
Nowe wydanie Wspomnień, snów, myśli Junga powstało z inicjatywy krakowskiego wydawnictwa Jungpress – i to była dobra decyzja. Po pierwsze – Junga warto odświeżać, a po drugie – okładka wyszła doskonała.