Przekraczanie poziomów świadomości – David Hawkins

Przekraczanie poziomów świadomości

Jest pewien rodzaj książek, które mnie fascynują, a jednocześnie irytują. To właśnie te, w których pewne wartości i psychologiczne idee przedstawia się w otoczce pewnego rodzaju magii. Wiecie, czakry, nadprzyrodzone zdolności, astralne światy i takie tam… A jeśli w dodatku tę magię wtłacza się w ramy naukowości, to już sama nie wiem, czym bardziej się irytuję. Tak było też w przypadku książki pt. Przekraczanie poziomów świadomości, której autorem jest David R. Hawkins. Jednak ogólne wartości tu przedstawione są bardzo, bardzo ważne i prawdziwe psychologicznie.

Przekraczanie poziomów świadomości

Autor wychodzi z założenia, że każdy człowiek znajduje się na jakimś poziomie świadomości. On zaś nam te poziomy przedstawi i powie, czym każdy z nich się wyróżnia. Już pierwszy minus u mnie – taki poziom jest wyjątkowo sztuczny, bo jak można określić, że ktoś „kalibruje się” (według kogo? Kto o tym decyduje?) na poziomie 189, a ktoś inny 188? Czym jest ta jednostkowa różnica? Czym się różni myślenie i zachowanie takich osób? No tego autor nam nie powie. Ale powie za to, że tylko 20% ludzi na świecie jest „wykalibrowanych” (co za irytujące słowo swoją drogą) na poziomie powyżej 200, czyli tym wartościowym. Istnieje zatem, drogi Czytelniku, prawdopodobieństwo, że ani ja, ani Ty nie zaliczamy się do tego zaszczytnego grona.

Przekraczanie poziomów świadomości

Wróćmy jednak do początku – i to dosłownie, na początku było bowiem uniwersalne pole energii zwane świadomością. I później się trochę pokomplikowało, i jesteśmy my, którzy nie wiemy, o co w ogóle w tym Życiu chodzi. Autor uważa jednak, że w głębi, z automatu, każdy z nas umie odróżnić Prawdę od fałszu. Mówią o tym reakcje ciała. A że zazwyczaj mamy to w nosie i kierujemy się tylko własnymi interesami, to już taka nasza przypadłość. A właściwie przypadłość ego, dlatego właśnie większość z nas zasila szeregi tych wykalibrowanych poniżej 200;-), a więc tych, dla których głównym motywatorem (lub demotywatorem) działań są emocje, uczucia i stany ducha takie jak: rozpacz, wina i mściwa nienawiść, apatia, żal, strach, pożądanie, frustracja, zazdrość i zawiść, złość, duma. Jak już wyzwolisz się od tego, to Twoja dusza kalibruje się na wyższy poziom:-) Tutaj pojawia się odwaga, neutralność w stosunku do zdarzeń, ochota do działania, akceptacja, rozsądek, miłość (ale nie ta rozumiana jako pożądanie i posiadanie) i radość.

Przekraczanie poziomów świadomości

Mimo tego dziwnego słownictwa, tych kalibracji poziomów itd., książka przedstawia przecież ważne kwestie psychologiczne – jak na przykład to, że poczucie winy jest wykorzystywane w społeczeństwie do manipulowania i wymierzania kar (wystarczy zauważyć, że aby oddalić od siebie poczucie winy spowodowane np. tym, że nie uchroniliśmy dziecka przed gwałtem, odwracamy kota ogonem i mówimy, że dziecko samo jest sobie winne – bo ubrało się nie tak jak trzeba! „Gdyby nie chodziła w miniówce, to nic by się nie stało!” – o zgrozo, wznowione wydanie Sztuki kochania Wisłockiej nie zostało pozbawione fragmentu mówiącego o WINIE zgwałconej, a nie gwałciciela I DLATEGO TA KSIĄŻKA JEST DLA MNIE SKREŚLONA! To szerzenie szkodliwych poglądów, co w nowym wydaniu nie powinno mieć miejsca). Hawkins wskazuje też na to, że dominujące poczucie winy skutkuje obsesją na punkcie „grzechu” – i to także jest jedną z prawd psychologicznych, jak często bowiem ludzie projektują swoje własne winy i wady na zewnątrz, oskarżając o to samo innych. Ci, którzy wszędzie widzą i węszą grzech, mają chore dusze i śmiem twierdzić, że nawet trzewia – jak to pisał Zafon.

Przekraczanie poziomów świadomości

Hawkins zauważa, że powinniśmy nauczyć się przebaczać, odróżniać zdrową krytykę od rzekomej, polegającej tylko na atakowaniu, aby ulżyć sobie (i tłumaczeniu tego „wolnością słowa”, choć to zwyczajnie zazdrosna nienawiść). Odwołuje się też do Freuda i jego koncepcji „ego idealnego”, mówi o karmie, iluzji posiadania (na czym opiera się większość współczesnych związków romantycznych), o poddaniu się i akceptacji zdarzeń, o przetwarzaniu złych uczuć, o lęku przed śmiercią, o poczuciu humoru i o relatywizmie moralnym (o tym, że to najgłupsze, co człowiek wymyślił, przeczytasz też w książce Pejzaż moralny, której recenzja dostępna jest TUTAJ). Zachęca do uczciwości wobec siebie (czy to w ogóle możliwe? – najweselej jest temu, kto potrafi lepiej od innych samego siebie nabrać?) i do poszukiwania szczęścia wewnątrz (to, że pustki w sobie nie zalepisz kolejnym ciuchem, to jednak nie dla każdego jest oczywiste). Warto przeczytać.

Trzymaj się zasad, a nie ludzi, rzeczy i stanów przejściowych.