Pejzaż moralny. W jaki sposób nauka może określać wartości

Pejzaż moralny W jaki sposób nauka może określać wartości

Pośpiech codziennego życia nie sprzyja rozważaniom na temat wartości – nowoczesne społeczeństwo dąży raczej do zaspokajania własnych, jednostkowych potrzeb, preferuje hedonizm, poszukiwanie przyjemności, a moralność uważa za względną. Czy jednak relatywizm moralny jest właściwym podejściem? Czy może na pytanie o wartości, o dobro i zło, istnieją jednak również dobre i złe odpowiedzi? Nad tym zastanawia się Sam Harris – neurobiolog i filozof, a poprzez youtube także autor podcastu Making Sense. Jego książka Pejzaż moralny. W jaki sposób nauka może określać wartości wydana została już parę lat temu (w Polsce dzięki wydawnictwu CIS), ale w czasach nieustających kłótni moralnych (chociażby o aborcję) nadal jest tak samo aktualna.

Moralność a dobrostan

Sam Harris wychodzi z założenia, że moralność jest ponadkulturowa – i ludzie mogą błądzić, wybierając złą drogę i złe wartości (choć WYDAJE IM SIĘ, że są dobre). Jeśli w każdym miejscu na świecie rak jest rakiem, a schizofrenia schizofrenią – tak wszędzie współczucie jest współczuciem, a dobrostan – dobrostanem. I każdy człowiek – aby być szczęśliwym – powinien dążyć do mnożenia własnego dobrostanu i dobrostanu otoczenia. Jeśli nie działa w ten sposób, mamy wszelkie prawo mówić, że wyznaje złe wartości i błądzi.

Doliny i wzniesienia

Pejzaż moralny

Autor wskazuje, że zazwyczaj w dyskusji o moralności uczestniczą dwie strony – jedna, która uważa, że moralność pochodzi od Boga, druga – niewierząca, która wskazuje, iż moralność to jedynie koncept kulturowy. Neurobiolog, korzystając z przeprowadzonych eksperymentów oraz wiedzy nt. działania mózgu, wskazuje, że żadna ze stron nie ma racji. Jego książka ma zachęcić do rozważań o moralności, które rozpoczyna teza o tym, iż moralność – dzięki temu, iż wynika z procesów zachodzących w mózgu – może być opisywana przez naukę, można więc mówić i o bardziej i mniej etycznych sposobach życia, o lepszych i gorszych kulturach (gorsze to te, które nie prowadzą do podnoszenia jakości życia ludzkiego, polepszenia dobrostanu). Jeśli wiemy, czym jest dobrostan, dlaczego on jest ważny – możemy ze sobą współpracować, realizować wspólne cele, które będą dążyć do jego pogłębienia (zarówno pod względem gospodarczym, społecznym, jak i ekologicznym). Sam Harris na użytek swojej teorii tworzy hipotetyczną przestrzeń „moralnego pejzażu”, złożonego z dolin i wzniesień – na wierzchołkach znajduje się to, co przyczynia się do ludzkiego dobrostanu, natomiast w dolinach – do cierpienia.

Wartości a fakty

Co jest istotne? Przede wszystkim to, że nasze mózgi nie interpretują sądów moralnych jako opinii, a odbierają je jako fakty – mózg na przedstawione sądy reaguje w taki sam sposób, jak na zdania dotyczące rzeczywistości fizycznej. Bez wątpienia ludzie mogą wierzyć w złe, szkodzące im rzeczy (jak chociażby klitoridektomia praktykowana w Afryce), mogą nie być zdolni do wskazania, co naprawdę jest dobre. Tak samo jak niektórzy głoszą setki bzdur na temat historii, przyrody, polityki, tak mogą i najzwyczajniej w świecie mylić się, jeśli chodzi o moralność. Bo istnieją słuszne i niesłuszne rozwiązania.

Potworność w imię tolerancji?

Pejzaż moralny

Harris odpiera też zdecydowanie argumenty o tym, jakoby przetrwanie jakiegoś światopoglądu przez X tys. lat miało świadczyć o tym, że jest on dla ludzi dobry, mądry – według niego trwałość systemu wierzeń czy obyczajów mówi jedynie o tym, że nie prowadzi on do upadku kultury/śmierci społeczeństwa. Przekonania i praktyki kulturowe nie są bowiem zapisane w genach, a wynikają z procesów komunikacji, nie muszą zatem przynosić żadnych wymiernych korzyści. Sam Harris staje przeciwko ślepocie moralnej w imię tolerancji – potworność pozostaje potwornością, nawet jeśli opakuje się ją w miano „kultury”. Chyba każdy musi się zgodzić, że istnieją pewne stany umysłowe, które są dla nas dobre (współczucie, uprzejmość), jak i te, które sprawiają, że czujemy się źle (okrucieństwo, nienawiść, przerażenie). Za definicję moralności Harris przyjmuje „system myślenia o dobrostanie świadomych istot (i o jego maksymalizacji)”.

Nieegoistyczni egoiści

Pejzaż moralny

Harris wskazuje na znaczenie współpracy – to dzięki niej społeczeństwa mogły się rozwijać, można więc z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że to ona jest istotna dla dopiero rodzącej się nauki o moralności. I fakt, że wszyscy jesteśmy egoistami – dążymy do zaspokajania własnych potrzeb – nie sprawia, że zapominamy o troszczeniu się o innych. Właściwie odczuwanie własnego szczęścia często jest zależne od tego, czy razem z nami może być szczęśliwa nasza rodzina i przyjaciele. Każdy z nas ma sprzeczne dążenia, z którymi sam sobie często nie radzi. Aby jednak wieść etyczne i szczęśliwe życie – powinniśmy postępować tak, aby maksymalizować własny dobrostan, i dobrostan otoczenia. Postępując mniej egoistycznie, uzyskamy korzyści dla siebie, a więc de facto postąpimy bardziej egoistycznie, co wcale nie jest tu paradoksem:-).

Nauka a religia

Pejzaż moralny

Istotą jest to, aby być otwartym – na nowe fakty, możliwości, niezależnie od tego, jakie posiada się przekonania. Tylko w ten sposób można zrozumieć świat i dążyć do jego ulepszenia. Niestety – na co wskazuje Sam Harris – dogmatyzm jest największym wrogiem takiego podejścia. I to właśnie to, co różni naukę (otwartość) od religii (silne przekonania). Nauka (myślenie racjonalne) może pomóc odkryć prawdę moralną – religia: nie. Systemy religijne najczęściej uważają moralność za posłuszeństwo woli bożej – co nie ma nic wspólnego z maksymalizacją dobrostanu na świecie. To dlatego religia uważa za niemoralne antykoncepcję czy masturbację, homoseksualizm itd., mimo iż nie da się wskazać, że owe kwestie powodują czyjekolwiek cierpienie. Nie da się uniknąć konfliktu między religią a nauką – a jeżeli jakiś naukowiec tego nie dostrzega, to zapewne nie dostrzegałby też konfliktu między małżeństwem a zdradą, w końcu te dwa zjawiska też współwystępują…

Pejzaż moralny

Harris nawiązuje również do tzw. efektu maksimum i końca, „neuronowej awersji do strat”, do kantowskiego imperatywu moralnego. Opisuje, jak działa mózg psychopaty. Mówi o złudzeniu wolnej woli. Zahacza o psychologię szczęścia, o Kahnemana i jego teorie o „ja doświadczającym i ja pamiętającym” (co ciekawe, korelacja między dobrostanem naszych obu ja wynosi około 0,5, a to oznacza, że zawsze posiadamy tylko połowę informacji o tym, jak naprawdę się czujemy;)).

Celem książki – według Harrisa – jest wskazanie, że nauka, w miarę swoich postępów, może dawać odpowiedzi na pytania natury moralnej. Z kolei monopol religii na moralność sprawił jedynie, że rozwinięte społeczeństwa marnują czas na spory o małżeństwa homoseksualne, zamiast zająć się naprawdę ważnymi sprawami jak zmiana klimatu czy bezpieczeństwo energetyczne.

Może po prostu za trudno jest być dobrym.

W sferze moralności, tak jak i we wszystkich innych sferach aktywności człowieka, są ludzie, których warto słuchać, i ludzie niewarci nawet jednej sekundy uwagi.