Książka wydana w 1997 roku, szybko osiągnęła pozycję bestsellera. Czy jednak na to miano zasługuje jeszcze dziś? Niektórzy uważają, że tak. Inni – że to książka przereklamowana. Autor uważa się za eksperta w dziedzinie inwestowania i szeroko pojętych finansów. Ale posiada – uwaga – 1,2 miliarda dolarów długu przy wartości netto majątku o wysokości 100 milionów dolarów. Każdy, kto przeczyta jego biografię, szybko dowie się o tym, że autor wielokrotnie podejmował się nieprzynoszących zysku biznesów i bankrutował. Sukces odniósł dopiero jako autor planszówki Cashflow i jako pisarz (łącznie napisał 19 książek). Czy w 2025 roku, czyli 28 lat odkąd na rynku pojawiła się książka Bogaty ojciec, biedny ojciec, powinniśmy brać do siebie rady Roberta Toru Kiyosakiego, który niesłusznie jest przez niektórych nazywany finansowym guru?
To nie Ameryka, tutaj jest Polska
Pierwsze, na co powinniśmy zwrócić uwagę, jest to, że książka powstała w USA, dotyczy więc amerykańskiego rynku i amerykańskiej mentalności. W Polsce mamy nieco inny rynek. Często trudnym zadaniem jest pójść na swoje, nie zakredytować się i jeszcze odłożyć, inwestować i tak dalej. Dlatego rzucanie hasłami, że życie, by płacić rachunki, nie jest prawdziwym życiem, jest okrutne – raczej ludziom nie pomoże. To trochę gadanie w stylu Ferrisa i jego 4-godzinnego tygodnia pracy: no po prostu rzuć etat i przejdź na swoje, bądź sam sobie szefem, to będziesz pracował 4 godziny w tygodniu. A tutaj: nie ucz się, tylko zacznij działać w kierunku pieniędzy od najmłodszych lat, inwestuj, a pomnożysz swoje zyski. No tak, tylko gadanie to jedno, a rzeczywistość to drugie.
Trochę podstaw finansów i trochę coachingu
Oczywiście nie znaczy to, że książkę można o kant dupy potłuc. Są tam opisane pojęcia i zasady, które powinien poznać każdy (jeśli jeszcze ich nie zna), aby w ogóle odnajdować się w dorosłym życiu. Czyli uniwersalny podział finansów na aktywa i pasywa; jak też zasada zwiększania wpływów i minimalizowania zobowiązań. Poza tym autor przypomina nam, jak ważne są nasze codzienne wybory. To Ty decydujesz, czy oglądasz TV, czy robisz coś, co będzie inwestycją w siebie. „Aby coś się zmieniło, Ty najpierw musisz się zmienić”. Istotne jest także otaczanie się odpowiednimi ludźmi, którzy: nie życzą Ci źle; też mają dobre pojęcie o pieniądzach. Oczywiście nie jest to tajemna wiedza, tylko podstawowa – ale czasem warto też takie rzeczy sobie przypominać. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu trzeba pamiętać, że kolejny zakup nie przyniesie szczęścia. W dłuższej perspektywie tylko niektóre wydatki zmieniają życie na lepsze.
Kiyosaki wskazuje też, ile zmienia odpowiednie podejście. Zamiast mówić „nie mogę sobie na to pozwolić”, warto powiedzieć coś innego. „JAK mogę sobie na to pozwolić” automatycznie ukierunkowuje nasz mózg na szukanie sposobów, na działanie.
Na etacie – niet
Ale to chyba wszystko, co polski czytelnik po 28 latach od wydania tej książki może z niej wynieść. Bo dalej mamy tylko demonizowanie etatu, podczas gdy w Polsce w lipcu zeszłego roku aż 15 milionów osób pracowało na etacie (zob. GUS). Dla części to jedyna możliwość. Inni cenią sobie bezpieczeństwo (choć według Kiyosakiego myślenie, że praca daje jakieś bezpieczeństwo, to okłamywanie siebie). Nie ma to znaczenia, fakt faktem, że autor ukazuje własny biznes jako sielankę. Tymczasem na polskim rynku takie proste to nie jest, wymaga to nierzadko wielu nerwów, utraty czasu dla rodziny itd. Własny biznes to też praca i też bywa wymagająca, zanim dojdzie się do wysokiej pozycji.
Historyjka dla…
Książka Bogaty ojciec biedny ojciec to historyjka. Prostymi słowami opisane trudne rzeczy, wplecionych jest parę definicji, ale też reklamowanie gry planszowej Cashflow, której autorem jest sam Kiyosaki. Znalazło się też parę kontrowersyjnych opinii, typu „płać najpierw sobie, a potem rachunki”. To ma sens, gdy ktoś ma nadwyżkę pieniędzy, ale gdy komuś starcza właśnie jedynie na rachunki i jedzenie? To może namieszać niektórym w głowie.
Nasi polscy eksperci od pieniądza, jak Marcin Iwuć, piszą (i mówią) wprost: najpierw spłacasz długi i zobowiązania, potem reszta. Dopiero gdy nie masz długów i zobowiązań, to odkładasz na oszczędności, a potem reszta. Zresztą o tym, że porada „najpierw płać sobie” Kiyosakiego jest wielkim fake up’em niech świadczy to, że autor sam majątku w ten sposób nie zbił. Jego biznesy i inwestycje się nie udawały, a dopiero wydanie gry i książki przyniosło mu zyski. Jeśli ktoś doradza inwestowanie, a sam sukcesów w tym nie odniósł, to czy można go uważać za eksperta?
Optymistycznie podchodziłam do tej książki. Właśnie dlatego, że wciąż, nawet po 28 latach, otacza ją aura tej jednej, wyjątkowej pozycji z dziedziny finansów, która zmieni Twoje życie. Tymczasem wyszło jak zawsze.