Recenzja: Przyjemność – Alexander Lowen

Przyjemność

Nowoczesny świat, a problemy jakby te same. Alexander Lowen książkę pt. Przyjemność. Kreatywne podejście do życia napisał ponad 50 lat temu (w 1970 roku), a warto ją przeczytać i dziś. Nawet jeśli pojęcie „bioenergetycznej pracy z ciałem” nic Ci nie mówi, a kojarzy się jedynie z szarlataństwem. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, książka ta jest pełna inspirującej wiedzy. Lowen zwraca uwagę na dwa bieguny, przy których stają współcześni ludzie: biegun hedonizmu, czyli totalne rozpuszczenie siebie, podejście „wszystko wolno” i poszukiwanie szczęścia na zewnątrz (co nigdy się nie uda), oraz biegun samodyscypliny i dążenia do celu bez zwracania uwagi na właśnie to tytułowe kreatywne podejście do życia. Co jasne, oba bieguny sprowadzą człowieka na manowce.

Po pierwsze, należy wyjść od tego, czym w ogóle jest ta przyjemność. To Lowen wyjaśnia szeroko, aby nikt z czytelników nie pokusił się o mylenie tego pojęcia z lubieżnością, przyjemnością jedynie zmysłową, czy też z przyjemnością ryzykancką, która może każdego sprowadzić na złą drogę. Przyjemność jako trwała i twórcza siła w osobowości człowieka to coś zupełnie innego. Psychiatra opisuje, w jaki sposób doświadczanie przyjemności i cierpienia wpływa na emocje, myśli i zachowania jednostki. Oczywiście zrozumienie przyjemności nie może zaistnieć bez cofnięcia się do czasów dzieciństwa, do szczerego zaangażowania, tak charakterystycznego dla zabaw dziecięcych. To moralność zabawy stanowi dla Lowena punkt wyjścia do definiowania przyjemności. I właśnie wspomniane we wcześniejszym zdaniu szczere zaangażowanie w działanie jest jedynym elementem, który pozwala jednostce cieszyć się życiem.

Psychoterapeuta wyjaśnia różnicę między wyobraźnią a budowaniem iluzji oraz między twórczą wiarą a samooszukiwaniem się. Wskazuje, dlaczego niektórym ludziom brak przyjemności w życiu i dlaczego pogoń za rozrywką nie jest rozwiązaniem, a jedynie ucieczką przed jakimiś psychicznymi problemami. Nie obyło się też bez prób zrozumienia, czym jest szczęście. Czy istnieją ludzie naprawdę szczęśliwi? Co jest fundamentem szczęśliwego życia? W jaki sposób zyskać motywację i energię do twórczego życia? To pytania, na które Lowen nie odpowiada wprost, a jedynie wskazuje, w którym kierunku powinny płynąć nasze myśli. Wprost zaś pisze, że aby doznać przyjemności, człowiek musi „odpuścić sobie”, czyli pozwolić ciału na swobodne reagowanie. I tu zaczyna się przygoda z bioenergetyką, czyli podejściem terapeutycznym, które mówi o tym, że pewne zahamowania psychiczne, psychiczne napięcia, kumulują się w ciele i to najpierw ciałem, jego rozluźnieniem, należy się zająć. Nie, stop. Równocześnie należy zająć się ciałem i umysłem, gdyż nie jest to od siebie rozdzielne. Lowen opisze sposoby na to, jak oddychać głębiej oraz w jaki sposób rozładowywać emocje, które stanowią stresor dla mięśni.

Dowiemy się też, jak zwalczyć lęk przed przyjemnością; czym różni się autoekspresja od egotyzmu; dlaczego konfrontacja z samym sobą jest konieczna; dlaczego tak wielu ludzi ma obsesję władzy i łaknie „sukcesu” (w takim znaczeniu, jakie przyjmują masy – czyli „sukces” jako bycie zauważonym, znanym, bogatym – tj. pseudoindywidualność), dlaczego też tak rozumiany sukces nie przyniesie prawdziwej satysfakcji ani poczucia wolności. Pojawia się też temat ciekawy dla rodziców – Lowen wskazuje, na czym często polegają błędy wychowawcze; dlaczego w relacji z dziećmi nie powinniśmy wykorzystywać pozycji siły i władzy; i dlaczego klapsy i wymierzanie kar stanowią zdradę zaufania.

W książce nie zabrakło rozdziału o emocjach dobrostanu i emocjach zagrożenia, myśleniu i odczuwaniu, poczuciu winy, wstydzie i depresji, a także o samoświadomości i asertywności, o intelektualnym sceptycyzmie, masowości kultury i oczywiście o wewnętrznym dziecku (o którym już mogliście poczytać w recenzji książki pt. Odkryj swoje wewnętrzne dziecko Stephanie Stahl).

Książka w przekazie czysto bezpłciowa, jednak pojawiają się pewne stereotypy – między innymi: niektórym kobietom sprawia przyjemność prowadzenie domu. […] Kobiecie, która lubi zmywać podłogi, w istocie sprawia satysfakcję fizyczny wysiłek. Dzisiaj napisalibyśmy „niektórym ludziom sprawia przyjemność” i „osobie, która lubi zmywać podłogi” :-) Niemniej pewnie w 1970 roku, kiedy ta książka została wydana, nie było to istotne dla nikogo ;-). (PS ja akurat lubię odkurzać ;-)).

Możesz poznać innych tylko w takim stopniu, w jakim poznałeś samego siebie, i możesz wczuwać się w nich tylko o tyle, o ile potrafisz wczuć się w siebie.