Pewien filozof z Niderlandów napisał kiedyś: „Okropna to rzecz być oszukiwanym! Niewątpliwie, ale jeszcze okropniejsza nie być oszukiwanym. Bo zbyt już doprawdy niemądrzy są ci, którzy sądzą, że szczęście człowieka polega na jakimś prawdziwym stanie rzeczy poza nim: ono polega na jego własnym co do tego złudzeniu”. I te właśnie słowa powinny być mottem do książki Dlaczego oszukujemy siebie. Przydatne złudzenia autorstwa Shankara Vedentama oraz Billa Meslera. Przy czym autorzy ci skupiają się nie na oszustwach poczynanych przez innych ludzi w stosunku do nas, ale na tych oszustwach, które sami sobie robimy:-) i o tym nie wiemy.
Łatwiej żyć
Autorzy przytaczają sytuacje, gdy ofiary stawały w obronie oszusta. Same przed sobą starały się wytłumaczyć to, że mimo iż zostały oszukane, to jednak przecież w dobrej wierze. Vedentam i Mesler przypominają też historię Franza Antona Mesmera, twórcy koncepcji magnetyzmu zwierzęcego, pokazującej działanie efektu placebo, który to efekt jest przecież najlepszym rodzajem samooszukiwania:-). Czyżby tworzone przez siebie samego złudzenia przynosiły nam korzyści? Okazuje się, że tak – i to zarówno biologiczne, psychologiczne, jak i społeczne. W skrócie, tak łatwiej się żyje;-). „Lepszym rozwiązaniem jest nieprzywiązywanie nadmiernej wagi do tego, czy coś jest prawdą, czy fałszem, a zamiast tego przemyślenie bardziej złożonych kwestii”. Takich jak ta, czy wybierając wiarę w „daną prawdę”, odniesiemy więcej korzyści czy strat?
Prawda? Ale która?
Zresztą to doskonale widać na przykładzie obecnej pandemii. Dlaczego różni – ale równie inteligentni ludzie – przyjęli różne strategie? Wiary w covida lub niewiary w szczepionki? Operując szczątkowymi informacjami, nie mogło być inaczej. Dla ewolucji jednak to doskonała sytuacja – dwie przeciwne strategie, a dopiero z czasem okaże się, która była słuszna. Bo „nie jest ważna prawda, ważne jest to, co sprawdza się w działaniu”.
Dobrze się kłamie w miłym…
Dużo miejsca autorzy poświęcili kłamstwom i kłamstewkom towarzyskim. Okazuje się bowiem, że każdy z nas kłamie każdego dnia i to wieeelokrotnie. Oczywiście nie czynimy tego świadomie, a naszym celem jest tylko stworzenie miłej atmosfery… I to na tym zależy nam najbardziej, bo jesteśmy wrażliwi, niepewni siebie. I nie dość, że nie chcemy nikomu sprawić przykrości, to jeszcze zawsze chcemy być akceptowani. Większość powie w tym momencie „nieee, ja przecież nie kłamię”. Tutaj autorzy proponują takiej osobie eksperyment: kilka dni bez kłamania. Uda się? Podobno to niewykonalne, a średnia ilość kłamstw wynosi 3 na każde 10 minut rozmowy. Szczerość jest ważna, ale dobre stosunki są ważniejsze.
Przydatne te złudzenia?
Wiele tej książki warto zacytować, jednak ogólnie rzecz biorąc, Przydatne złudzenia nie wyczerpują całkowicie tematu. Właściwie według mnie książka jest zbyt krótka – być może odnoszę takie wrażenie dlatego, że wcześniej czytałam inną pozycję o samooszukiwaniu. Błądzą wszyscy, tylko nie ja również była bogata w przykłady samooszukiwania (inne niż tutaj), jednak dodatkowo tak pojawia się wiele terminów psychologicznych, opisywane są różne efekty, którym ulegamy – tutaj tego brakuje. To jest bardziej opowieść o samooszukiwaniu niż popularnonaukowa wiedza na ten temat.