A ja żem jej powiedziała

A ja żem jej powiedziałaNie słucham Hey, znam tylko te największe hity. Na jakimś tam festiwalowym koncercie byłam, ale Nosowska kojarzy mi się tylko ze swoim „Dziękuję bardzo” wypowiadanym po każdej piosence. Nie jest moim muzycznym guru ani, tym bardziej, życiowym. A książkę kupiłam – ze względu na jej oprawę graficzną. Lubię takie wydania, pełne kolorów i grafik bardziej lub mniej zabawnych. Ale A ja żem jej powiedziała to książka pociągowa. Wciągniesz się, jadąc te trzy godziny z miasta do miasta, trochę się zaśmiejesz, pokiwasz głową, porównasz do własnych doświadczeń. Zamkniesz i zapomnisz – bo to nic odkrywczego i takie przemyślenia mogłabyś napisać i Ty sama.

Nosowska porusza się po spektrum najpopularniejszych tematów, które spędzają sen z powiek wielu kobietom. Dieta. Czarny wyszczupla. Starzenie się i utrata atrakcyjnego wyglądu. Związki. Zazdrość i niewierność. Udawanie orgazmów, by nie stracić partnera. Niska samoocena. Przesrane dzieciństwo. Kaśka przyznaje się do uczestnictwa w psychoterapii, do beznadziejnego związku. Dzieli się cierpieniem i wspomnieniami.

a ja żem jej powiedziałaDaje rady tym, które jeszcze nie mają w sobie tej siły, które motają się i nie wiedzą, gdzie się obrócić. Że czasami nie ma po co przebaczać i trzeba uciekać, dla samego siebie. To właśnie z tej książki pochodzą słowa powtarzane raz po raz po blogach i fejsbukach: Czy frajerstwem jest dać facetowi drugą szansę? Nie, frajerstwem jest dać trzecią. Pojawia się też trochę Jungowskiej (Mistrzu mój!) walki z cieniami, tylko w nieco spłyconej wersji. Pojawia się Bóg. A obok zgaga i alkoholizm.

Kaśka pisze o przyjaźni kobiet, o dwulicowości. Zastanawia się nad współczesnymi wartościami. Dlaczego dla wielu kobiet tak liczy się to, aby być seksi, aby uwodzić świat? Dlaczego kierują się na zewnątrz, zamiast poznawać to, co mają wewnątrz? Dlaczego zaniedbujemy swoją kobiecą intuicję, tłumimy ją zamiast traktować po królewsku? Dajemy się zranić, a przecież nie zrani cię nic, jeśli akceptujesz, że nie masz wpływu na nikogo z obsady, ale masz ogromny wpływ na siebie. Nosowska proponuje stoickie podejście do życia i wdzięczność Losowi. Za wszystko.

„Będziemy odtąd szczęście i nieszczęście traktować jako duet, a popisy obu członków tegoż będą oklaskiwane z jednakowym natężeniem”.

Porównuje świat gwiazd do świata „zwykłych” ludzi. Mówi o materializmie. A zaraz o tantrze. Misz masz. Wszystko i nic. Plus taki, że Nosowska pokazuje się tu nie jako gwiazda, a jako zwykła kobieta, która z wielkim światem showbizu niewiele ma wspólnego. Fani Hey na pewno spojrzą przychylnym okiem na tę książkę.

A ja żem jej powiedziała