Recenzja: bóg nie jest wielki – jak religia wszystko zatruwa – Christopher Hitchens

bóg nie jest wielki

Nic nie zapowiadało, że ta książka mnie zawiedzie. I to nie treścią a… osobowością autora. Bo merytorycznie nie można tej pozycji niczego zarzucić, natomiast fakt, że przez strony przebija się jad, sprawia, że w pewnym momencie kolejne kartki przerzuca się już niechętnie – wiedząc, że autor znów będzie uwłaczał pewnej grupie osób – wierzących. Bo nie jest to zwykłe „słuchajcie, nie ma żadnego boga”, a coś zupełnie innego: „jesteście głupi/tępi/nieinteligentni/żałośni, BO wierzycie”. Widocznie Autor był tak sfrustrowany tym, że nie każdy uznaje jego prawdę (naukową) za własną, że aż uciekał się do ataków personalnych. Dlatego trochę się zdziwiłam, gdy potem zobaczyłam na Wikipedii, że Autor ten nie jest jakimś tam frustratem, któremu udało się napisać książkę, a znanym i docenianym dziennikarzem. Mowa o Christopherze Hitchensie, który 9 lat temu osobiście przekonał się, czy jakiś bóg istnieje, czy nie, i być może patrzy na nas teraz z góry (albo i nie). A książka, w której tak sobie ulżył, to bóg nie jest wielki – jak religia wszystko zatruwa (zachowałam pisownię z okładki, stąd tytuł zaczyna się od małej litery), wydana przez Grupę Wydawniczą Sonia Draga sześć lat temu.

bóg nie jest wielki

Hitchens zaczyna niewinnie – od pytań, które zadawało sobie już wielokrotnie mnóstwo ludzi. Dlaczego modlitwa „nie działa”? Dlaczego w kościele wciąż każą podkreślać, że każdy wierny jest tylko nędznym grzesznikiem? Niby drobiazgi, ale od tego wszystko się zaczyna – wątpienie. Ale Hitchens zarzuty wobec wiary postanawia sprecyzować i wówczas przestają to być błahostki. To błędne przedstawienie pochodzenia człowieka i kosmosu (i rozpowszechnianie poglądów sprzecznych z nauką). To też powód niebezpiecznych represji seksualnych. I te właśnie kwestie zostały dokładnie omówione na dalszych stronach książki.

bóg nie jest wielki

Czy można wieść etyczne, moralne życie, nie wierząc w boga? Dlaczego „moralność” jest argumentem za chrześcijaństwem, podczas gdy badania wielokrotnie pokazywały, że ludzie niewierzący charakteryzują się takimi samymi pokładami empatii i altruizmu, i wiara/niewiara nie ma tu nic do rzeczy? Czy ludzie naprawdę są tacy głupi/okrutni, że potrzebują bata, trzymanego przez niewidzialnego, aby postępować po prostu bez szkody wobec innych? Hitchens uważa, że religia to przeżytek, a wszelkie uczucia „wyższe” w równie dobrym stopniu gwarantuje obcowanie z muzyką, sztukami pięknymi i literaturą. Podkreśla, że nie ma już potrzeby gromadzenia się co 7 dni, aby kajać się przed innymi i pławić we własnej marności. Bo żaden prorok już się nie pojawi. W końcu to my sami wymyśliliśmy boga, a w dzisiejszych czasach nie ma już potrzeby, aby istniał. Religia to dzieło człowieka – to pierwsza teza Hitchensa. I mówi to z perspektywy osoby doświadczonej, tj. uczestniczącej niegdyś w ewangelickich mszach, przynależącej (innym razem) do Kościoła prawosławnego, a wychowanej w anglikanizmie. Ta droga doprowadziła go do tego miejsca: do niewiary, opartej przede wszystkim na nauce, ale też na krytycyzmie i braku zaufania do tego, czego nie da się udowodnić.

bóg nie jest wielki

W dalszych miejscach książki autor porównuje religię do rasizmu – opisując okrucieństwa, które były inspirowane motywami religijnymi. Ulice spalone w trakcie religijnych walk, torturowani i zabijani ludzie za inne wyznanie itd. To właśnie te przykłady wskazują, że ludzie wierzący są bardziej niebezpieczni niż ateiści. Są gotowi zabijać innych, aby uspokoić własne wątpliwości (fanatyzm bowiem jest bratem wątpliwości). Hitchens dalej mierzy się z dogmatami religii (nie tylko katolickimi, ale także dogmatami islamu, jak np. niejedzenie świni), opisuje podejście religii do medycyny i nauki w ogóle, jak też wskazuje na najnowsze osiągnięcia nauk takich jak biologia i neurobiologia (osoba inteligentna nie może dzisiaj zaprzeczać ewolucji).

bóg nie jest wielki

Słabość religii ukazuje w jej stosunku do homoseksualizmu (argumenty jednego z arcybiskupów, który wskazuje, że nie powinniśmy używać prezerwatyw, bo psy nie używają, mówią same przez się). Zacofanie w każdej sferze (zabranianie profilaktyki, obrzezanie, dawniej też mocno negatywny stosunek do kobiet) to coś, co sprawia, że religia nie powinna znajdować zrozumienia u ludzi inteligentnych. Religia jest nie tylko amoralna, ale również niemoralna – mówi Hitchens, wskazując na porażki Kościoła w różnych dziedzinach (pedofilia, przemoc to tylko niektóre z nich).

bóg nie jest wielki

Dalej pojawia się trochę filozofii, Sokrates, Ockham, Kierkegaard, trochę psychologii (Freud), neurobiologii, po drodze zahaczamy jeszcze o odkrycia archeologiczne, a więc i o ewolucję. Nie zabrakło analizy Biblii, szczegółowej, a następnie jej porównania do Koranu (który jest zlepkiem mitów żydowskich i chrześcijańskich). Jest i Matka Teresa, jest zakład Pascala, są różne sekty, odłamy religijne, kościoły i kościółki. Jest maltretowanie dzieci, aborcja, są i związki Kościoła katolickiego z faszyzmem. No jest tu wszystko. I teraz w sumie – po około dwóch tygodniach od przeczytania tej książki – chyba muszę cofnąć słowa ze wstępu recenzji. Hitchens się unosi, krytykuje, wyzywa, ale, na boga(:)), jak można spokojnie mówić o zabijaniu niewinnych ludzi w imię wiary, skazywaniu młodych dziewcząt na cierpienie przez całe życie na skutek kliterodektomii, gwałceniu dzieci, upodlaniu homoseksualistów i tak dalej? JEDNAK TAK SIĘ NIE DA, na spokojnie. Dlatego ten ton chyba jest odpowiedni. To książka pełna dokładnie opisanych argumentów, zatem jest wartościową pozycją dla każdego, kto chce myśleć.

Najpierw musimy wyjść poza naszą prehistorię i wyrwać się z kostropatych łapsk, które usiłują ciągnąć nas wstecz do katakumb i okopconych ołtarzy