Dramat udanego dziecka – Alice Miller

Dramat udanego dziecka

Alice Miller to psycholożka z wieloletnim doświadczeniem, która wśród ogółu zasłynęła dzięki książce Dramat udanego dziecka. Dlaczego pozycja ta okazała się fenomenem? Na rynku dostępnych jest wiele książek psychologicznych. To poradniki przeznaczone dla osób, które chcą sobie pomóc, bo zmagają się z jakimś problemem – czy to niską samooceną, czy z lękiem lub stresem. Tymczasem Dramat udanego dziecka mówi o – jak sama nazwa wskazuje – dziecku, które było dumą swoich rodziców. Choć wydawać by się mogło, że taka osoba mająca „bezproblemowe” dzieciństwo dobrze będzie radzić sobie w dorosłości, Alice Miller przygląda się temu bliżej.

Udane dziecko – wysokie poczucie własnej wartości czy może…?

Dramat udanego dziecka

Jesteś zdolny, radzisz sobie z wieloma rzeczami, wszystko (lub niemal wszystko) robisz dobrze, jesteś podziwiany, odnosisz sukcesy. Czy za tym kryje się wysokie poczucie własnej wartości? Alice Miller wskazuje, że bywa różnie. Często zdarza się, że taki dorosły gna do przodu, by nie mierzyć się z wewnętrznym uczuciem pustki, wyobcowaniem i bezsensem istnienia. Gdy tylko nie ma nowych osiągnięć, budzi się lęk czy też silne poczucie winy. O co w tym wszystkim chodzi?

Dramat udanego dziecka

Alice Miller wskazuje, że już niemowlę potrzebuje atmosfery szacunku i tolerancji dla swoich impulsów i uczuć. Tylko wówczas może zdrowo się rozwijać. Jednak takie poczucie bezpieczeństwa mogą zbudować tylko ci rodzice, którzy sami dorastali w takiej atmosferze. „Udane” dziecko jest udane, bo za wszelką cenę stara się przez całe swoje dzieciństwo zaspokajać potrzeby rodziców… Oni zaś nim „rozporządzają”. W ten sposób czują, że mają na coś wpływ, mogą poczuć się silni, mogą pławić się w jego miłości. W efekcie dziecko buduje osobowość nazywaną „as if personality” („jak gdyby”). Pokazuje na zewnątrz to, czego się od niego wymaga. Ukrywa swoje prawdziwe ja, coraz bardziej utożsamiając się z tym fałszywym.

A gdy już dorośnie…

Dramat udanego dziecka

Taka osoba już jako dorosła nie ufa własnym uczuciom. Nie potrafi podejmować decyzji, a szuka potwierdzenia u swoich rodziców, a później u innych, jak partner czy jakaś grupa społeczna. Nie zna swoich prawdziwych potrzeb, nie ma wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa. I jak pisze Alice Miller, „tak oto samotność w domu rodzinnym zastąpiona zostaje izolacją wewnętrzną”.

Autorka wskazuje, że udane dzieci jako osoby dorosłe często cierpią na depresję, nerwicę natręctw lub manię wielkości. Te zaburzenia pozwalają bowiem uniknąć zmierzenia się z prawdą.

A właśnie tylko odkrycie emocjonalnej prawdy o historii dzieciństwa może pomóc w „wyzwoleniu się”. W prawdziwym rozpoczęciu własnego dorosłego życia. Ale to przynosi spory ból i uczucie opuszczenia, dlatego odkrywanie powinno odbywać się w empatycznym środowisku – na przykład podczas psychoterapii. Trzeba to wszystko przeżyć emocjonalnie, gdyż sam wgląd intelektualny to za mało. Dopiero w psychoterapii można poczuć, że nie było się kochanym za to, kim się jest, a za osiągnięcia, spełnianie wymagań, określone cechy charakteru. Po ogromnym bólu przyjdzie jednak potrzeba odnalezienia prawdziwego ja i zrozumienie, że nie trzeba nieustannie walczyć o miłość.

Co jeszcze na psychoterapii?

Autorka wskazuje, jaki powinien być dobry psychoterapeuta oraz jak zwykle przebiega terapia. Omawia, jak zbawienne okazuje się doświadczenie wypartych emocji wstydu, zazdrości, wściekłości, smutku, złości czy zawiści. Dopiero poczucie cierpienia może pomóc wyzwolić się ze schematów zachowań, które nieustannie powtarzamy na co dzień w relacjach z innymi ludźmi. Przykładem może być dorosły mężczyzna, który ciągle zmienia kobiety, aż do momentu gdy nie przeżyje na terapii opuszczenia przez matkę w dzieciństwie.

Psychoterapia to możliwość zobaczenia własnych mechanizmów obronnych, takich jak wyparcie, racjonalizacja czy idealizacja lub przeniesienie. To możliwość zobaczenia autentycznego siebie dzięki swobodnemu, szczeremu wypowiadaniu się, bez narażenia się na ocenę, czego zwykle się boimy. To możliwość zbliżenia się do własnego cienia. Zauważenia swoich ran i uwolnienia się od automatycznych, nieświadomych reakcji na nie. To możliwość zrozumienia destrukcyjnych wzorców własnych rodziców i oddzielenia się od nich.

To książka dla tych, którzy zastanawiają się, dlaczego wciąż czują się nie w pełni sobą, mimo że przecież „z ich dzieciństwem było wszystko w porządku”. To dla tych, którzy zwlekają z podjęciem psychoterapii, bo nie wierzą, że mogłaby ona pomóc. To też dla tych wszystkich, którzy są po prostu ciekawi drugiego człowieka. I tego, co może się skrywać we wnętrzu niejednego z nas.