Czytanie książki popularnonaukowej sprzed 20 lat (z 1999 roku!) to archeologia. Z pewnością badania z zakresu neurobiologii poszły daleeeeko wprzód i pewne rzeczy mogą już być nieaktualne (być może się mylę, skoro najnowsze wydanie jest z 2016 roku?). W przypadku Błędu Kartezjusza Antonia Damasiego może to i lepiej, bo książkę czyta się dosyć ciężko… Opisy eksperymentów są toporne, a właściwie to na nich opiera się cała książka. Zobaczmy jednak, co udało się z tego wyłuskać… Doceńmy badacza, bo w końcu zdobył wiele nagród z zakresu neurologii.
Serce i rozum
Antonio Damasio obala mity dotyczące intelektu i uczuć, poglądów, jakoby intelekt miał swoją „siedzibę” w mózgu, zaś za uczucia odpowiedzialna była „dusza”. Badacz jasno wskazuje, że uczucia i emocje stanowią część umysłu, i powstają na skutek odpowiedniego działania neuronów. Zastanawianie się „czy kierować się sercem, czy rozumem” nie ma w tym wypadku sensu, ponieważ za każdą decyzją człowieka stoją jednak uczucia, które popychają nas w odpowiednim kierunku, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. To dzięki uczuciom możemy w jakiś sposób ustosunkować się do przyszłości, której jeszcze nie znamy, i zaplanować w niej jakieś, najlepsze dla nas, działania. Czy fakt, iż uczucia to tylko biologia, sprawia, że chociażby nasz zachwyt sztuką staje się bezwartościowy? Damasio zaprzecza, bo przecież dalej te uczucia są prawdziwe, mimo iż to jedynie reakcje ciała na otoczenie. Dlatego się nimi kierujemy – bo to wyraz troski o ciało, dzięki czemu możemy przecież istnieć.
Dusza? Tylko układ nerwowy
Badacz wiele miejsca poświęca XIX-wiecznemu przypadkowi Phineasa Gage’a, który był już opisywany w innych książkach. Mężczyzna ten, mimo uszkodzonego mózgu (stalowy pręt przebił mu czaszkę) żył dalej, miał się całkiem dobrze, gdyby nie pewne zmiany osobowości – stał się on po prostu zupełnie innym człowiekiem. Wielu naukowców próbowało zbadać, jak to możliwe – dziś już wiemy, że każda część mózgu odpowiedzialna jest za coś zupełnie innego (chociaż wszystkie są połączone i oddziałują na siebie), dlatego można żyć nawet z dziurą w głowie, tylko co wtedy łączy nas z dawną osobą, oprócz imienia i nazwiska? Zatem nie ma duszy. Jest tylko układ nerwowy, którego anatomię dokładnie opisuje Damasio w dalszej części książki. Odwołuje się też do wielu współczesnych przypadków, które potwierdzają postawioną przez niego we wstępie tezę. Opisuje historię rozwoju badań nad mózgiem (przechodząc między innymi poprzez leukotomię, lobotomię, terapię szokową oraz leki psychotropowe). Możemy poznać ciekawe choroby – z dystansu, póki nas nie dotyczą! Chyba że o nich nie wiemy, bo cierpimy akurat na anozognozję, czyli niezdolność do zdania sobie z nich sprawy…
Biologia uczuć
Oczywiście nie byłoby książki o mózgu, gdyby nie odwołanie się do odmiennych funkcji prawej i lewej półkuli. Damasio przypomina nam, za co są one odpowiedzialne i dzięki temu może wskazać, w którym miejscu mózgu rozsądek spotyka się z emocjami:-). Mówi też, dlaczego mimo upływu czasu dana osoba, której dawno nie widzieliśmy, nadal może budzić w nas te same uczucia – wszystko za sprawą pobudzenia neuronów odpowiedzialnych za replikację postrzeżonego wcześniej wzoru/informacji o osobie. Czy fakt, że miłość, którą odczuwam, wiąże się jedynie z tym, że dla mojego mózgu dana osoba jest najlepszym „materiałem” mogącym zapewnić mojemu ciału/genom przetrwanie, sprawia, że miłość zostaje zdewaluowana? Dla Damasiego – nie.
Markery somatyczne
Oczywiście należy wprowadzić rozróżnienie między emocjami a uczuciami. Emocje odnoszą się do danej chwili i generują uczucia, ale nie wszystkie uczucia powstają w ten sposób. Te, które nie mają takiego źródła, Damasio nazywa uczuciami tła – te towarzyszą nam najczęściej, bo zawsze, gdy tylko nie dzieje się nic szczególnego. Nie jest to równoznaczne z „nastrojem”, bo nastrój może się zmienić pod wpływem myśli, natomiast uczucia tła często długimi dniami pozostają niezmienne. Damasio zwraca też uwagę na znaczenie markerów somatycznych, czyli reakcji ciała, które pojawiają się w momencie konieczności podjęcia decyzji. Opcja niebezpieczna wywoła bowiem odpowiednie do tego reakcje ciała, co nas zaalarmuje i zapewne odstraszy (chociaż to niebezpieczeństwo może nie mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości). Oczywiście ten sygnał alarmowy może sprowadzić nas na manowce, bowiem nie jest to jakiś wyjątkowy radar dobra i zła, markery somatyczne zwyczajnie wynikają naszych doświadczeń zebranych podczas całego dotychczasowego życia – głównie podczas dzieciństwa i dojrzewania. Wpływa na nie edukacja, socjalizacja itd.
A gdzie w tym wszystkim Kartezjusz i jego błąd? To zostawię dla tych, którzy sami sięgną po tę książkę:).