No proszę państwa. Wreszcie dojrzałam do tego, aby nazwać po imieniu to, co czynię, czytając kiepskie książki od deski do deski. To po prostu masochizm intelektualny. I to się znowu stało. Tylko tym razem TĘ książkę postawiłabym nie na półce „żenujące”, ale na tej obok, „pierdolenie o szopenie”. To właśnie tu lądują książki, w których autor przez trzysta stron mieli to samo, tylko innymi słowy. Może są jakieś szkoły pisania, które tego uczą? Ach, to nasze uniwersytety i prace licencjackie i magisterskie, ale o dziwo, autorzy są obcokrajowcami! Tam widocznie dzieje się to samo.
Ale dzięki temu każdy z nas na wyciągnięcie ręki ma przepis na napisanie książki. Znajdź se jakąś teorię, z którą się utożsamiasz i którą możesz opisać w dwóch zdaniach. Rozpisz te dwa zdania na PRZYNAJMNIEJ dwieście stron. Możesz dobudowywać do tego „nowe” teorie (czyli te same, tylko opisane innymi słowami). Voila, masz książkę. Brawo, geniuszu. Nikt nie zrobiłby tego lepiej. No, ale do rzeczy. Co my tu zatem dziś mamy? Nawyki bogatych i biednych autorstwa Toma Corley’a i Michaela Yardney’a.
Opowiem Ci o tej książce więcej Opowiem Ci o tej książce więcej