Świeżo po lekturze – zastanawiam się jedynie, PO CO ja właściwie czytałam tę książkę do końca? Jej tytuł zupełnie nie przystaje do treści, mam wrażenie, że jedynym celem tej książki jest manifestacja sprzeciwu Osho wobec zawierania małżeństw. 115 kiepskich stron. Jeśli chodzi o kobiecość, w sedno trafia Jung, czytając jego teksty na temat psychiki kobiet, mogłam powiedzieć „No, Carl, skąd tak dobrze mnie znasz?!”. Osho nie zna kobiet zupełnie, choć próbuje robić za guru – zawiodą się na książce osoby, które liczyły na coś wartościowego, biorąc pod uwagę tytuł tej pozycji. Tylko z nielicznymi jego poglądami mogę się zgodzić.
Przez całą książkę przewija się myślenie tantryczne – niestety idea tantryzmu zupełnie do mnie nie przemawia, nawet nie chodzi o to, że wolność seksualna nie jest zgodna z moimi poglądami; ale o wychowanie dzieci we wspólnocie. Według mnie – TO TAK NIE DZIAŁA. Nawet mimo kontaktu dziecka z licznymi „ciociami i wujkami”, i tak zawsze rodzice będą dla niego najważniejsi. Oni, chcąc nie chcąc, mają największy wpływ na wychowanie dziecka i tak będzie nawet we wspólnocie.
Opowiem Ci o tej książce więcej Opowiem Ci o tej książce więcej