Powieści pojawiają się na tym blogu tak rzadko, że aż nie wiem, jak się zabrać za napisanie paru słów o jednej z nich… Wybrałam ją na Legimi prawie-przypadkiem. Wcześniej koleżanka opowiadała, że kupiła taką a taką książkę, padło nazwisko Żulczyka… A że KIEDYŚ coś czytałam tego gościa i pamiętam, że KIEDYŚ mi się podobało, no to jakoś tak postanowiłam wrócić do tego autora… Tylko że Ślepnąc od świateł czytałam, mając 16 czy 17 lat… A więc, co oczywiste, wówczas inaczej odbierałam książki, no i do dziś przewinęły się już setki innych… Nie pamiętam zupełnie(!), o czym było Ślepnąc… – a może powinnam odświeżyć sobie to, zanim sięgnęłam po KONTYNUACJĘ? A tak to wyszło, jak wyszło… Książka Dawno temu w Warszawie Jakuba Żulczyka niestety mnie nie porwała. Te 800 stron momentami szło szybko, a momentami się dłużyło.
Opowiem Ci o tej książce więcej Opowiem Ci o tej książce więcej